niedziela, 28 września 2014

Countryside clothing

Lato, lato i po lecie...chociaż patrząc za okno, to pogoda nieźle miesza i przez najbliższe parę dni czeka nas chyba polska złota jesień. I nie bez powodu zaczynam tego posta od pogadanki o pogodzie...

"W tak pięknych okolicznościach przyrody" zamarzył mi się ubraniowy countryside style. A jak to na początek angielskiej mody, rozmowa o pogodzie obowiązkowa, jako że "Znamy się mało". (P.S. polecam Etykieta brytyjczyka )
Przeszukałam szafę i drzemiący w niej stary hippis podsunął mi koszulę sprzed 5 lat i sztruksową marynarkę z drugiego obiegu (wytargana od Cioci ;) ). Ta koszula ze względu na swój uniwersalizm, to jedna z moich ulubionych rzeczy. Sprawdza się w warunkach codziennych, po prostu do jeansów, a jej hmmm …dyskretna ekstrawagancja - żabot i wpleciona srebrna nitka sprawiają, iż bywa w obiegu i na wieczornych wyjściach. Dzisiaj wybrałam ją ze względu na jesienną tonację, do tego dołożyłam marynarkę w kolorze śliwki, a żeby tchnąć trochę świeżości w całą stylizację założyłam zadziornie podwinięte spodnie chino i czapeczkę, rodem z "Klanu urwisów". Na zestaw buty - torebka się nie zamachnę: klasyk w tym samym brązowym kolorze. Udało się coś sklecić i znaleźć fajny plener.
Tak tak, wiem są i tacy którzy powiedzą że koło countyside style to to nawet nie leżało, ale do ideału nam daleko jak do Anglii, więc z przymrużeniem oka na jesienny spacer do parku o nazwie (o przewrotny losie!) "Szwajcaria" w sam raz ;).




Koszula - Orsay
Spodnie - Orsay
Buty - Lasocki
Torba - Reserved
Czapka - Reserved
Marynarka - marka nieznana
Kaczki (bezcenne ;) ) - Park Szwajcaria

A wszystkim teskniącym za latem mówię, aby korzystali z uroków i wolności jesieni "For the end of course"

BiFF - Jesienne drzewa




piątek, 19 września 2014

Holiday memories ....


Lato nieubłaganie dobiega końca, a ja już za nim tęsknię. O wakacjach przypomina mi już tylko t-shirt... Myślę, jakby tu odnaleźć się w miejskiej dżungli, i uchwycić ostatnie promyki Słońca... Motywem przewodnim były nostalgiczne "holiday memories", dobrałam do tego czarno-białe haremki etno, raz że komponują się z klimatem safari na koszulce, dwa że świetnie się sprawdziły w małpim gaju, co widać... W dżungli jak to w dżungli polujesz, bo inaczej upolują Ciebie, zatem: T-shirt udało złowić się na wyprzedaży na początku lipca za 20 zł, spodnie upolować we wczesnych godzinach rannych w domu mody LIDL. Torebka po 4 latach w szafie nabrała mocy urzędowej, pierwszy raz w użyciu, jakoś dała radę. Całości stylizacji dopełnia lekki szal w tygrysio-etniczy wzór.



T-shirt - Orsay
Spodnie - Lidl
Sandałki - Lasocki
Szal - Orsay
Torebka - Orsay (old)

P.S mały bonus... jako że czuję się na tym blogu jeszcze trochę samotnie, bo nikt tu jeszcze nie zagląda, to dołączyłam przyjaciół z dzieciństwa :D

niedziela, 14 września 2014

"Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy."

To zacznę ja. Patrycja. I stało się. Zostałam szafiarą. I do tego już nie najmłodszą. Wychodzi zatem, o zgrozo, że jestem starą szafiarą... Po latach gromadzenia maneli (nie mylić z menelami) w szafie, pewnego dnia okazało się, że mieszka w niej stary hippis. Świetnie, stara szafiara z hippisem w szafie, lepiej być nie może. Hippisowi muszę dać oddychać, bo inaczej mi zemrze w tej szafie, i dopiero się narobi.Z tego powodu zaglądam co jakiś czas do ciemnych zakamarów szafy, i wyprowadzam hippisa na spacer, do pubów. Niech bywa na salonach. Stary hippis, albo Bohem, jak kto woli, jest ku mojemu zadowoleniu dowodem na to, że jeśli używamy głowy podczas zakupów, to ubrania będą służyć nam latami. Nie znaczy to oczywiście, że szafianemu hippisowi zakupiłam już wszystko, i od paru lat tkwi w osamotnieniu. W szafie nowych kolegów maneli co jakiś czas przybywa, bo co zrobić, taka damska natura, że "dobrych ciuchów nigdy dość" ;)

Pudelsi - Noś dobre ciuchy