Wspominałam już o tym kiedyś, że w mojej głowie żyje dużo historii i dużo się dzieje ;). Dzisiejsza sesja, to efekt wypadkowej kilku z nich.
W życiu słońce przygrzało mi mocno tak naprawdę tylko raz, ale do tego stopnia, że jak to się mówi "rzygałam jak kot" całą noc :o :o :o . To było jakieś ponad 20 lat temu i bardzo skutecznie wyleczyło mnie z zaufania do słońca. Tak się jednak składa, że rok rocznie w czerwcu się procesuję, i zawsze staję przed dylematem "Co ubrać???". Nie, nie - nie chodzi tu o rewię mody, a raczej o skuteczną broń z najmocniejszą solarną lampa świata, która mam wrażenie tego dnia przyświeca mi kilka razy mocniej. W zeszłym roku miałam przy sobie moją etniczną chustę, którą w krytycznym momencie obwiązałam wokół głowy. Wyglądałam jak prawdziwa Yasserowa Arafatowa. Wtedy stwierdziłam, że tu coś chyba jest nie tak. Coś jednak przekombinowałam :|.
Nie od dziś wiadomo, że na słońce zalecane są jasne barwy, a na upały przewiewne materiały. A jako że takowe posiadam w szafie, to skleciłam sobie zestaw z lnianych galotek i lnianej bluzki. Na głowę grzeje mi najmocniej, więc dobrałam jeden z moich kapeluszy. Słomkowy, bo nie czarny, wełniany ... A buty to się nasunęły same, no bo przecież nie półbuty, czy lakierki...
Nie wyszłam jeszcze z domu, a już padło pytanie, dlaczego wyjdę w dresie. To nie jest żaden dres. To są lniane spodnie i lniana bluzka. I w ogóle to jest osobno, a nie w komplecie!
Na procesusie spotykam Panią Matkę. Wyglądasz jakbyś jechała na safari.Bo mi gorąco mi, gorąco. A co to źle? Nie no ładnie, ładnie, tak tylko .
Ale coś jednak tu nie gra, nie gra. Widzę to spojrzenie spod ukosa, którego ma nie być widać, więc udaję że nie widzę. Nawet nie na safari...ale jakbyś do pola szła.. No i trudno, jak z ludu. Takiego z warkoczami. Gorąco jest.
W drodze powrotnej z daleka widzę sąsiada. A sąsiad działaczem ludowym jest. I to takim konkretnym, stronnictwo ludowym nawet, więc czuje temat, a ja wiem że zaraz będzie rapsodii ciąg dalszy.
Dzień dobry. Dzień dobry. A co, sianokosy nadchodzą??? NIE!!! Czekam aż remake "Chłopów" będą kręcić. I już podskórnie czuję, że z działaczem ludowym to nie będzie łatwo.
No to może inaczej. Proponuję garbie do ręki i się wybrać na czereśnie.
OOOOOO!!!! :o :o :o... That's brilliant idea!! To jest to. Nie wiem skąd, ale w mojej głowie zaczęły się nagle przewalać sceny z filmów o polskiej wsi, ilustrowanych bajek. Tak!! Istotnie, tak chadzano na czereśnie. To teraz tylko ta czereśnię znajdę i muszę to uwiecznić!!!
No i znalazłam piękną czereśnię. I pojechaliśmy do tej czereśni, przejechaliśmy obok i nie zrobiliśmy zdjęć. Bo ów czereśnia rosła przy drodze, na czyimś nieogrodzonym polu, a w pobliżu były tylko prywatne domy, więc nie było gdzie zaparkować. Strach mnie obleciał, że ktoś nas pogodni, że wyleci pies, że będzie awantura, bo nikt nie uwierzy że przyjechali fotografować czereśnię, tylko pewnie opylić z niej owoce.
Tak oto w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na poboczu i wpadliśmy w pole kukurydzy. Zamiast czereśniowej baśni z happy endem macie więc "Januszka z kukurydzy". Taki Januszek wyszedł. Jak Filip z konopi. Taki swojski, swój... No i co Wy na Januszka?
Bo ja mam swoje przemyślenia. Po pierwsze prmio dziwne to czasy, że skromny Januszek kontrowersje wywołał :o. A po drugie primo: czy my aby tego naszego swojskiego Januszka trochę się nie wstydzimy, ukrywając go pod chińskim poliestrem ;)?
Zostawiam Was z tymi przemyśleniami i udaję się na wakacje ;). Nie będzie mnie tutaj przez 2 tyg., ale po powrocie odwiedzę Wasze blogi i nadrobię czytelnicze zaległości. Jak znajdę coś ciekawego, to zamelduję na instagramie, link u góry, wstęp wolny dla Wszystkich :). Wam też życzę, aby ten letni czas obfitował w odpoczynek, spotkania ze znajomymi, rodzinką, abyście zwiedzali wszystkie te piękne zakątki, które są 'pod nosem', a których zwiedzanie zawsze odkłada się 'na kiedyś tam' :).
Zestaw
Bluzka - Modowy Mc Donald's czyli Zara ;)
Spodnie - Dom Mody Lidl
Buty - H&M
W życiu słońce przygrzało mi mocno tak naprawdę tylko raz, ale do tego stopnia, że jak to się mówi "rzygałam jak kot" całą noc :o :o :o . To było jakieś ponad 20 lat temu i bardzo skutecznie wyleczyło mnie z zaufania do słońca. Tak się jednak składa, że rok rocznie w czerwcu się procesuję, i zawsze staję przed dylematem "Co ubrać???". Nie, nie - nie chodzi tu o rewię mody, a raczej o skuteczną broń z najmocniejszą solarną lampa świata, która mam wrażenie tego dnia przyświeca mi kilka razy mocniej. W zeszłym roku miałam przy sobie moją etniczną chustę, którą w krytycznym momencie obwiązałam wokół głowy. Wyglądałam jak prawdziwa Yasserowa Arafatowa. Wtedy stwierdziłam, że tu coś chyba jest nie tak. Coś jednak przekombinowałam :|.
Nie od dziś wiadomo, że na słońce zalecane są jasne barwy, a na upały przewiewne materiały. A jako że takowe posiadam w szafie, to skleciłam sobie zestaw z lnianych galotek i lnianej bluzki. Na głowę grzeje mi najmocniej, więc dobrałam jeden z moich kapeluszy. Słomkowy, bo nie czarny, wełniany ... A buty to się nasunęły same, no bo przecież nie półbuty, czy lakierki...
Nie wyszłam jeszcze z domu, a już padło pytanie, dlaczego wyjdę w dresie. To nie jest żaden dres. To są lniane spodnie i lniana bluzka. I w ogóle to jest osobno, a nie w komplecie!
Na procesusie spotykam Panią Matkę. Wyglądasz jakbyś jechała na safari.Bo mi gorąco mi, gorąco. A co to źle? Nie no ładnie, ładnie, tak tylko .
Ale coś jednak tu nie gra, nie gra. Widzę to spojrzenie spod ukosa, którego ma nie być widać, więc udaję że nie widzę. Nawet nie na safari...ale jakbyś do pola szła.. No i trudno, jak z ludu. Takiego z warkoczami. Gorąco jest.
W drodze powrotnej z daleka widzę sąsiada. A sąsiad działaczem ludowym jest. I to takim konkretnym, stronnictwo ludowym nawet, więc czuje temat, a ja wiem że zaraz będzie rapsodii ciąg dalszy.
Dzień dobry. Dzień dobry. A co, sianokosy nadchodzą??? NIE!!! Czekam aż remake "Chłopów" będą kręcić. I już podskórnie czuję, że z działaczem ludowym to nie będzie łatwo.
No to może inaczej. Proponuję garbie do ręki i się wybrać na czereśnie.
OOOOOO!!!! :o :o :o... That's brilliant idea!! To jest to. Nie wiem skąd, ale w mojej głowie zaczęły się nagle przewalać sceny z filmów o polskiej wsi, ilustrowanych bajek. Tak!! Istotnie, tak chadzano na czereśnie. To teraz tylko ta czereśnię znajdę i muszę to uwiecznić!!!
No i znalazłam piękną czereśnię. I pojechaliśmy do tej czereśni, przejechaliśmy obok i nie zrobiliśmy zdjęć. Bo ów czereśnia rosła przy drodze, na czyimś nieogrodzonym polu, a w pobliżu były tylko prywatne domy, więc nie było gdzie zaparkować. Strach mnie obleciał, że ktoś nas pogodni, że wyleci pies, że będzie awantura, bo nikt nie uwierzy że przyjechali fotografować czereśnię, tylko pewnie opylić z niej owoce.
Tak oto w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na poboczu i wpadliśmy w pole kukurydzy. Zamiast czereśniowej baśni z happy endem macie więc "Januszka z kukurydzy". Taki Januszek wyszedł. Jak Filip z konopi. Taki swojski, swój... No i co Wy na Januszka?
Bo ja mam swoje przemyślenia. Po pierwsze prmio dziwne to czasy, że skromny Januszek kontrowersje wywołał :o. A po drugie primo: czy my aby tego naszego swojskiego Januszka trochę się nie wstydzimy, ukrywając go pod chińskim poliestrem ;)?
Zostawiam Was z tymi przemyśleniami i udaję się na wakacje ;). Nie będzie mnie tutaj przez 2 tyg., ale po powrocie odwiedzę Wasze blogi i nadrobię czytelnicze zaległości. Jak znajdę coś ciekawego, to zamelduję na instagramie, link u góry, wstęp wolny dla Wszystkich :). Wam też życzę, aby ten letni czas obfitował w odpoczynek, spotkania ze znajomymi, rodzinką, abyście zwiedzali wszystkie te piękne zakątki, które są 'pod nosem', a których zwiedzanie zawsze odkłada się 'na kiedyś tam' :).
Zestaw
Bluzka - Modowy Mc Donald's czyli Zara ;)
Spodnie - Dom Mody Lidl
Buty - H&M