niedziela, 22 lutego 2015

GRAY & WHITE


Mówi się, że liczby nie kłamią, a liczby mówią, że od początku stycznia zostały opublikowane 3 posty. Nie da się ukryć, że tym roku jest mnie na blogu jakby mniej. Sprawy „pozablogowe” zajęły mi ostatnio tyle czasu, że Zima prawie minęła, a ja nie mam foty w żadnym zalegającym w mojej szafie kudłaczu, potocznie zwanym futrem (sztucznym).

Jako że za oknem powiało Wiosną, postanowiłam więc taki powiew świeżości przenieść na bloga. Dzisiejszą bazę stanowi biała koszula - „must have” nadchodzącego sezonu. Ja zainwestowałam w lekką, przewiewną, koszulę - 100% bawełny. Koszula z takimi parametrami będzie nie tylko świetnym dopełnieniem stylizacji wiosennych, ale doskonale sprawdzi się upalnym latem. Minusem bawełnianej koszuli jest to, że wymaga ona każdorazowego prasowania, co i tak nie zawsze daje efekty. Przed wyjściem porządnie potraktowałam ją żelazkiem, wsiadłam do auta, zapięłam pasy, przyjechaliśmy na miejsce dzisiejszej sesji, i okazało się, że jestem niczym wygnieciony menel. Tak to się zwykle kończy - wygląd albo wygoda…

W pozostałej części zestawu dałam się „zrobić na szaro”. Kiedyś bałam się tego koloru, kojarzył mi się z nobliwością i stateczną. Moja Prababcia mówiła o nim „popielaty”. Będąc dzieckiem zastanawiałam się, czy to od „Popiela, co go myszy zjadły”, szare myszy ;). Nie będziemy jednak wnikać w moje dziecięce rozważania o Popielu i myszach, bo nam braknie dnia ;)

Do meritum : futro - cieplutkie, zimowe, zestawione ze spodniami w tym samym odcieniu. Koszula pod futrem - cieniutka, przewiewna, czułam się mega komfortowo. Polecam taki zestaw wszystkim, którzy podobnie jak ja zagapili się zimą, a mają ochotę coś zimowego jeszcze obnosić. Koszula biała, buty i torebka czarne, biały i czarny daje szary, więc wszystko pozostaje w kolorystycznej rodzinie!

P.S. Zaglądajcie czasami na stronę Bohemian Street na Facebook'u. Znajdziecie tam "sceny usunięte" - elementy sesji, które nie załapały się na oficjalną publikację ;)


Futro - Orsay
Spodnie - Orsay
Torebka - H&M
Koszula - H&M
Buty - Lasocki

niedziela, 8 lutego 2015

STUDIO 54


Tym razem będzie krótko i na temat, bo nie mam czasu. Dziś w naszej blogowej podróży udajemy się na West 54th Street na Manhattanie, gdzie na przełomie lat 70 i 80 mieścił się klub STUDIO54, będący "mekką" celebrytów, a spędzający sen z powiek okolicznym mieszkańcom Nowego Jorku, o dziwo "miasta które nigdy nie śpi". STUDIO54 był nie tylko kwintesencją "Drugs,Sex&Rock'n Roll", ale także nieformalnym modowym wybiegiem. Wśród wielu bawiących tam sław możemy wymienić takie nazwiska jak: Calvin Klein, Tommy Hilfiger, Karl Lagerfeld, Jerry Hall, Farrah Fawcett, Andy Warhol, i całą długą listę ludzi ze świecznika. Myślę, że nie trzeba już tutaj dodawać nic więcej, bo fakty mówią za siebie.

Poniżej moja skromna wizja wypadu na "wieczorek taneczny" w STUDIO54. Aby lepiej oddać klimat zdjęć zminiejszyłam ich ostrość i "podkręciłam" przebicie czerwonego koloru - efekt charakterystyczny dla kliszy z lat 70. Miłego oglądania :)


Kamizelka - Orsay
Golfik - Orsay
Torebka - Stradivarius
Kapelusz - H&M
Buty - Mohito