czwartek, 3 września 2015

VABANK: Wąsacze i Torbacz

Każda inicjatywa podejmowana w Gliwicach ma chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników. Czasami warto jednak spojrzeć ponad lokalne niesnaski i cieszyć się kulturą, muzyką, klimatem, a wszystko to zostało dostarczone w ramach akcji „Muzyczny Rynek”, jaka miała miejsce w sierpniowe weekendy.

Jako że w sobotnie wieczory na Rynek tak czy tak chadzam, udało mi się za załapać na dwa takie wieczorki. O ile w połowie sierpnia trafiłam na standardy „nowoorleańskie”, i było to miłe, smaczne, tak grający w minioną sobotę również rodzime rozrywkowe kawałki „ENERJAZZER” porwał moją wyobraźnię. Spora gromada ludzi wokół niewielkiej sceny, na której fantastycznie produkuje się pięciu „men in black” w czerwonych muchach i szelkach, a do tego nieformalny roztańczony parkiet… Muszę przyznać, że siedząc w gwarnym ogródku piwnym, przy saksofonowych dźwiękach „Vabanku” i obserwując dancing na środku Rynku można było przenieść się w czasie. Tak mogło wyglądać to miasto przed wojną, gdy główna ulica nie była centrum bankowo-finansowym, tylko kulturalno-handlowym, z niewielkimi sklepikami, co krok kawiarniami z markizą, kinami, teatrami… Ludzie nie gnali na przód, tylko potrafili cieszyć się „tu i teraz”. Takie rozważania zawsze prowadzą mnie do wspomnień, kiedy za dziecka regularnie odwiedzałam z Prababcią niewielką kawiarnię w pobliżu Rynku i pożerałyśmy puchary bitej śmietany z bakaliami :). Nic produktywnego. Nic pośpiesznego. Nie dzwonił telefon w torebce, nikt nie wytykał kalorii czy cholesterolu. Degustacja deseru i wolnego czasu.

Kilkadziesiąt lat PRLu i młody, agresywny kapitalizm zrobiły swoje, ale co począć. Tyle prywaty. Teraz coś o zestawie.

Hmm, wyszło nieco …zaskakująco nawet jak dla mnie. Jest trochę boho, trochę minimalistycznie, trochę hipstersko, takie nie wiadomo co, ale dobrze sprawdziło się w opisanej powyżej aurze. Pierwszym zaskoczeniem są 11cmetowe „wąsacze” :D. Wąsacze - tak nazywam moje nowe buty, bo patrząc na nie z góry mam wrażenie, że to buzia jakiegoś mocno zarośniętego suma :D. Nic więcej - na Rynek podjechać, powyglądać i wrócić. Żadnego zastosowania praktycznego. Po prostu ujęły mnie, bo mają w sobie coś z trzewika XIX-wiecznej pensjonarki. Wąsacze dobrze zgrały się z Torbaczem, więc będzie z nich para na dłużej. Swoją drogą ostatni raz kupowałam parę szpilek dwa lata temu - więc oprócz "Wąsaczy" zamówiłam jeszcze jedne, nie ma co rozmieniać się na drobne. Średnia za ostatnie 2 lata utrzymana, a następne takie szaleństwo dopiero w 2017 roku :D.

Dziurawe boyfriendy… odchodzące ponoć w tym sezonie do lamusa (ale kogo to obchodzi ;) :P). Szkoda mi było wiosną wtopić 150 zł w dziurawe spodnie, więc w Domu Mody Lidl kupiłam je za 39zł, a dziury zrobiłam sama. Trochę to jednak trwało… Muszę przyznać, że chodzi się w nich bardzo wygodnie. Są takie...swojskie :D. Zastanawiałam się, czy nie zestawiać ich z całkiem białym t-shirtem, ale robiło się zbyt minimalistycznie, dlatego wygrał ten z obrazkami-pocztówkami rodem niczym ze Space Coast - hipstersko i sufrersko ;).

Nadal lekko, wakacyjnie i przymróżeniem oka ;). Słowem zestaw Vabank, bo może wywołać niesmak u wielbicieli "czystych" stylów z połączenia.




Z cyklu "Mamo - ja w tych butach chodzę!!! I nawet nogę podnieść mogę" :D


Bluzka - Orsay
Spodnie - Lidl (dziury popełniłam ja)
Buty - DeeZee
Marynarka - nn (SH)
Kapelusz - Orsay
Torba - H&M
Okulary - gratis z promocji "Fa" :)

37 komentarzy:

  1. Jak ten styl do Ciebie, droga Parycjo pasuje !! Swietnie wygladasz, piekny jest T-shirt i cudowne botki :)
    Wygladasz rewelacyjnie!

    Jak tez pamietam jak po zajeciach w szkole podstawowej chodzilam z kolezankami na taka bita smietane do kawiarenki, to byl juz wielkie wyjscie po taka smietane, bo koszowala 5 zl., czesciej jednak wpadalismy na napoj cytrynowy, ktory kosztowal 2 zl. Siadalysmy sobie w tej kawiarence, 3 mlode dziewczynki i delektowalismy sie tym napojem, pijac ja wolno prawdziwa slomniana rurka...Czas lecial wtedy tez bardzo wolno, bylo spokjnie, pieknie i beztrosko. Zupelnie inaczej niz dzis....

    Pozdrawiam serdeczni, Patrycjo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki wspomnienia są niesamowite :). Słomiana rurka, to musi być coś ekstra - nigdy się, na załapałam - piłam już przez plastikowe. Swoją drogą, to wraca teraz moda na lemoniadę :). Przez wiele lat nie można było jej zamówić w żadnym lokalu, a w tym roku widziałam już lemoniadę w menu kilku pubów i kawiarni :). Czas płynął beztrosko... i jak słodko na bitej śmietanie i lemoniadach :D

      Usuń
  2. Jakie masz boskie buty! Pierwszy raz Cię widzę w szpilkach, za to ja kupuję nagminnie (choćby dzisiaj w lumpie) a chadzam rzadko, takie zboczenie po prostu. A ciekawe, mam dobrą koleżankę z Gliwic i ostatnio właśnie mi mówiła, że u niej na osiedlu kiedyś sklepy były a teraz same banki. Tak mi się skojarzyło. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie na Koperniku mieszka, bo tam banków jak "mrówków" :).

      Ja chodzę rzadko, a kupuję jeszcze rzadziej ;).

      Patrz za to, jaką marynarkę z SH wygrzebałam :D

      Usuń
    2. A no nie spojrzałam na opis, boska jest :D

      Usuń
  3. Po kilkuletnim epizodzie z moim krakowskim, zapijaczonym i na szczęście już BYŁYM narzeczonym związałam się na kilka miesięcy z pewnym nieodkrytym polskim Claptonem, co to bluesa grać i śpiewać próbował, a i do jazzu miał ciągoty. Wiele ciekawych okoliczności, jakie towarzyszyły temu związkowi (głównie fakt, że cała ta przygoda przypominała bardzo "Granicę" Nałkowskiej: facet wbrew swoim słowom nie skończył poprzedniego związku i trwał sobie w takim pięknym trójkącie ze mną i z jego "byłą" naraz... podobieństwo do "Granicy" bardzo na miejscu, bo i tam i tu ani jedna ani druga nie wiedziała tak naprawdę, która do zdrady się przyczynia, a która jest zdradzana - z tymi jednak różnicami, że żadnej ciąży nie było i kwasem też padalca nie oblałam) sprawiło, że jazz i wszystko wokół niego zostało mi dozgonnie obrzydzone.

    Zatem za żadne skarby tego świata nie polazłabym w miejsce, gdzie ktoś nim publikę częstuje ;P

    Ale skoro lubisz - no to fajnie ;P

    Boyfriendy są niemodne już? A to może dobrze, że wczoraj mierzone w Zarze jedne takie spadły mi z tyłka i nie zabrałam ich do domu. Chociaż 25 złotych kosztowały na jakichś resztkach sejli, to i tak żałuję, że nie pasowały ;P

    Te Twoje są bardzo zacne - a, i Dom Mody Lidl mnie ubawił ;)

    No i w ogóle - fajnie wyglądasz, ten zestaw jest bardzo spójny, szczerze mi się podoba!
    Mogłabym się tak ubrać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ups.

    Jak się już pozbieram i poskładam, to może jeszcze coś wymyśle, bo nie wiem na ile szczelna jest filtracja tego bloga (w każdym razie bardzo o nią dbam, żeby nie wpadła w ręce niepowołanego inwigilatora), ale - z resztą! Nie tylko nieodkryte polskie Clapotny, ale i niedoszłe Jimmy Page mają podobnie - wszystko występuje po nazwą "koleżanek", z którymi "trzeba dobrze żyć" bo i za granicę w odwiedziny można pojechać, i za darmo na koncert się załapać, z undergroundowym muzycznym krakówkiem się pobawić i domowy zjeść obiad ;)...

    Ogólnie muzyka - tak, zawsze!! Muzycy - absolutnie z daleka ;).

    Tu patrz: http://www.elle.pl/moda/artykul/10-trendow-ktore-zegnamy-w-2015-roku

    nie wiem kto to pisał, bo do kapeluszy z dużym rondem też się przyczepili ;P, tere fere.

    Dzięki!!!! :)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a niech czytają!
      ja Ci powiem, że jedną z niewielu rzeczy, jakich w moim marowym życiu żałuję jest to, że nic z tym nie zrobiłam - poza awanturą, trzaśnięciem drzwiami i wypłakaniem się w kącie.
      nie poszłam do tej laski, nie przedstawiłam jej bogatych przecież dowodów na to, że ja tu, pani, od ośmiu miesięcy pewną jestem, żem jedna jedyna a o pani słyszę, że pani chora psychicznie i odczepić się nie chce, a tu taka awantura! Dowiedziałam się o tym z... jej bloga, który znalazłam ;) i z miasta, że tak powiem, bo laska też artystką była - wystawy różne miała i tamten się chętnie w ich organizację i zachwalanie jej w mediach lokalnych wziął ;)

      Więc jeśli teraz jakoś gdzieś to po czasie wypłynie - nie będę żałować ;)
      Wcale.
      Aczkolwiek wielu wspólnych znajomych miałyśmy i tak jak mnie życzliwi różne rzeczy donieśli, tak i jej zapewne donosić musieli.

      Ciekawe doświadczenie - mnie nauczyło tego, żeby z żadnymi podejrzanymi typami z parciem na sławę i narcystycznymi cechami osobowości się nie zadawać ;P

      Eeeeeej no - niech od kapeluszy się odfikają!

      Usuń
    2. Łooo, to grubo, grubo :/. Z bloga - jeszcze grubiej. To widzę, że schematy są powtarzalne, tylko na różnych skalach bezczelności, ego-izmu i tupetu. No tak no, z "koleżankami" "artystkami" też warto dobrze żyć, bo można się na ich plecach poślizgać, a nóż się gdzieś jeszcze wypłynie. Pod tym względem Krakuff jest prawdziwym przodownikiem - jak mówi Maleńczuk "Kopij w śmietnik, a wyleci z niego poeta" . Kopnij w śmietnik, a wyleci z niego "psuedoartysta", jak mówisz z parciem na szło. Eh - grunt to z takich "atrakcyjnych akcji" wyjść z beretem bez szwanku :(.

      Usuń
    3. Nie wiem, czy bez szwanku - naprawdę diametralnie zmienił mi się stosunek do wszelkich ludzi z artystycznym zacięciem. Na taki zdecydowanie zły. Pewnie wielu Bogu ducha winnych ukrzywdziłam od tamtego czasu.
      To zostaje w człowieku.

      Usuń
    4. Bo artyści mają dziwne podejście... cytując artystycznego klasyka "Artystom wolno więcej":} ... a przynajmniej są o tym mocno przekonani. I tu nie ma reguły, że "kulturalny" Pan w TV wali klawiszami w fortepian, a jakby wywlec różne brudy zasłyszane na mieście, to na Brackiej mimo deszczu nie jest wcale czysto. No, mniejsza o to. Smutno mi, że Cię spotkała taka przygoda :(.

      Usuń
  5. o kurza twarz, ja Cię w takich szpilach nie widziałam jeszcze,
    chociaż nie, sorry, raz, 8 lutego, w zjawiskowej odsłonie, ołówkowej spódnicy i szpikach pokazałaś się nam, a ja wtedy prosiłam o więcej takich miłych niespodzianek, no i się po 7 miesiącach doczekałam, dzięki :) teraz jeszcze czekam na ołówkową spódnice, ciekawe ile miesięcy ;p

    przyznać muszę, że udało Ci się w tych kilku prostych słowach przenieść mnie o te kilka dobrych dekad wstecz, na nieśpieszny rynek, gdzie nasze młode babki pięknie wyfiokowane zażywały degustacji deseru i wolnego czasu. Szczerze? coraz mniej podoba mi się wspólczeność i ten dziki kapializm, o moralności postawionej do góry nogami nawet nie wspomnę.

    Jeśli chodzi o muzykę, to kocham ją miłością ogromną. Dla mnie grajkowie wszelkiej maści mogą stać na każdym rogu ulicy, czuć wówczas, że ulica żyje. Chociaż ja nie znajduję na ulicy swoich ulubionych dźwięków, to jestem za tym, aby muzyka, niczym dobre wino, rozweselała stroskane umysły i serca :)

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, chyba wiśniowe szpilki gdzieś tam po drodze były, przy zestawie marynarskim :).

      No i znowu mam jeszcze w zanadrzu zestaw marynarski z kremową, ołówkową spódnicą (bez szpilek), ale to bym chciała z plenerem nad jeziorem pokazać, żeby przyjemnie się oglądał, tylko znowu fotografowi się nie chce nad wodę jechać Pani "Marynarki" sfocić :).

      No dokładnie- Babiczka lubiła chodzić do kawiarni, operetki, nosić kapelusze i w ogóle żyć, a nie była osobą która wyłącznie siedziała i "pachniała", tylko była "obermistrzem" u różnych bogatych Śląska, i musiała to chyba swoje obowiązku wykonywać sumiennie i dokładnie, a do tego że była bardzo życzliwa, to czasami na uczty ja zapraszali do stołu jako gościa - a to też o czym świadczyć musiało. Kiedyś zabrali ją w góry na kulig, i to do końca życia wspominała, co to "event" był :). Mimo tego nie żyła ciągle pracą, tylko swoim życiem i umiała fajnie odpoczywać:).

      W Gdańsku przechodząc tymi małymi uliczkami obok Długiego Targu można na skrzypcach usłyszeć klasyki, głównie "Ave Maria" :). Kilka razy to mi się przydarzyło.

      Zgadzam się co do muzyki :)

      Usuń
  6. Rewelacyjnie wpisujesz się w ten hipsterski styl, chociaż ktoś twierdzi, że boyfrendy niemodne. Przyznam, że ich nie lubię, na sobie i wielu powielanych na potęgę stylowkach, "bo modne". Ale w takiej kombinacji widzą mi się bardzo :) z zastrzeżeniem, że z marynarką :)
    Co ja tam komentować będę życie towarzyskie, jak go ostatnio brak i tylko wspomnienia zostały ;)
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marynarka rzeczywiście zmienia charakter tego zestawu - bez nie jest bardziej luzacko, hipstersko, młodzieżowo, a z marynarką robi się klasycznie-minimalistycznie. Kilka razy byłam już na mieście w tych spodniach, moich adidasach-superstarach i pomarańczowej marynarce i tam jest też ten efekt - marynarka - od razu elegancko, zdejmiesz marynarkę - hmm pani starsza dążąca do bycia nastolatką ;).

      Ojj, tak nie może być, tylko towarzyskimi wspomnieniami żyć! To jak nie wieczorkiem, to chociaż na popołudniową kawę z koleżanką!! Między ludzi wyjść :(((

      Usuń
    2. Kochana, podstawowe pytanie: kiedy???? Mam totalny niedoczas teraz :)

      Usuń
  7. O, kapitalnie wyglądasz, ja bardzo lubię takie portki gdzie luz, zwis, dżins, obojętnie, modne czy nie. Nawet lepiej, kiedy nie są modne ;D
    Piszesz tak super, że się spija wręcz słówka z monitora!
    Ja też chodziłam, z koleżankami, na mus truskawkowy - pamiętam, zawsze w piątek po szkole; była taka kafejka obok znienawidzonej budy... Albo w inne miejsca... tak, pamiętam. I czuję tamten klimat bez tego szybko, szybko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała :D. Też mi to po głowie chodzi, moje ukochane dzwony na ulicy się jeszcze nie rozpanoszyły, ale jak się tak stanie, to schowam je do szafy i poczekam aż "bohoszauuuu" opadnie ;), a póki co popykam w niemodnych boyfriendach i rurkach :P.

      Mniam mus truskawkowy :). Kiedyś w Gliwicach na głównej ulicy był taki sklep - okrąglak, gdzie w latach 80' sprzedawali właśnie świeże musi, soki, koktajle, ale jak zaczęli budować średnicówkę, to go zburzyli :((.

      Usuń
  8. buty z pewnością urzekły wszystkie fanki frędzli ;D mi się bardzo podoba góra, ten t-shirt jest tu idealny! a o tamte czasy miały swój urok,szkoda, że wraz z wolnością i nowoczesnością przyszło tyle obojętności i pazerności.

    http://lamodalena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle - to nie wiem czy administrator na stronie Orsay'u się pomylił, czy było to zamierzone, bo kupiłam ten t-shirt i jeszcze dwa podobne za 9 zł !!! :D. Jak weszłam do sklepu to kosztował 29 zł, więc pomyślałam - fajny i niedrogi - może na wyprzedaży puszczą za 19 zł, a tu 9 zł !!! :).

      Buty wąsacze - na drugi dzień na stronie DeeZee zostały już tylko rozmiary 37 - musiały się rozjeść jak świeże bułeczki :) .

      Kiedyś jakoś to wszystko szło na spokojnie, a teraz ciągle do przodu, ciągle w biegu :(((.

      Dziękuję, cieszę się , że się t-shit podoba :). Pozdrawiam!!

      Usuń
  9. ten t-shirt jest świetny . Cała pięknie wyglądasz w tej stylizacji , kapelusz jest świetny :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie się Ciebie czyta :) Stylizacja też świetna i teee buty, a kapelusz dodaje uroku. Obserwuję z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko ładnie, wszystko mi się podoba, spodnie świetne, ale te buty... Coś w nich jest przerażającego. Może faktycznie żyją własnym, wąsatym życiem? Może to tylko taka zmyłka, że pozwalają Tobie iść, tak naprawdę, jeżeli przestaniesz zwracać uwagę, poniosą gdzieś w puszczę, ku dzikiej przyrodzie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem :D, można mieć wrażenie, że zaraz z boku nich "wlezą" jakieś cieńkie nóżki, jak u pająka i tup tup pobiegną do lasu :D!!! Porwą mnie ze sobą :D Cos w tym musi być, bo mam takie samo odczucie ;) :D

      Usuń
  12. Kochana, ostatnio jakos nie mam drajwu do komentarzy, ale bylam, czytalam i ogladalam.... Buty i portki pieknosci;) Buziaki<3 A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo ja tak jak Anka, słów trochę mało w głowie,za to myśli za dużo:)
      Buty mega, portki też i co tam niemodne, jak dla mnie modne i już:)
      Pozdrówka:)

      Usuń
    2. Spoko Ania, spoko :)
      Wiadomo - jak w życiu :). Jesteśmy ,czytamy :). U mnie z czasem i humorem też na bakier. Eh. Dzięki , cieszę się, że buciochy się podobają, bo Twoje zawsze mega są :D :)

      Usuń
    3. @ Irma:

      dokładnie - modne, niemode, a co to komu szkodzi, grunt że wygodne i fajne ;).

      Pozdrówka :)

      Usuń
  13. Takie podobne klimaty, jakie tu opisujesz, przeżyłam kilka lat temu na Bornholmie. W małym miasteczku, tak w środku tygodnia, na małym ryneczku, grała sobie orkiestryjka dżezy sprzed wieku. Mnóstwo ludzi słuchało i tańczyło, klimat otulał nas jak mgła łąki:)
    Podziwiam umiejętność chodzenia na szpilkach, ja się za to nie biorę od urodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bornholm - to jedno z tych miejsc, gdzie chcę się wybrać o od 14 roku życia i nigdy mi się nie udało. Dosłownie, jak sójka za morze.

      Takie klimaty są super :))))

      Szpilki - chodzić to bez przesady ;). Siedzieć w nich umiem ;) chodzić to tak od auta/autobusu na Rynek i z powrotem ;)

      Usuń
  14. Buty idealnie wpasowane do połączenia z kapeluszem! Super
    buziaki, Monia

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam elegancję na luzie. Wyglądasz świetnie, buty w połączeniu z kapeluszem prezentują się niesamowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aleś super buty dorwała!!! Nie dość że sznurowane to jeszcze z wąsami, tfu wróć!! z frędzlami :) Ja jestem jak najbardziej za takimi stylowymi miksami, super wyglądasz:) Co do przemyśleń znów zgadzam się z Tobą w 100% ale to chyba tak jest, jeśli w roku 1985 masz kilka lat i widzisz ten cały PRL oczami dziecka to potem wracasz do tego wspomnieniami i potrafisz zatęsknić za "pucharkiem bitej śmietany z bakaliami"...

    OdpowiedzUsuń
  17. takie spodnie z Lidla ? świetne są,fason extra,mimo,że sama w taki sposób nie nosze,podoba mi się u Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam takie miejsce gdzie chodziło się na lody, bardzo dobre lody. Już jako mężatka zabierałam tam w niedziele męża, życia było jakieś spokojniejsze, nie było takiego tępa jak dzisiaj. Ja bardzo sentymentalnie wspominam tamte czasy, może dlatego, że przypomina mi się młodość.
    Buty masz super, świetnie wyglądasz, bo te ciuszki pasują do Ciebie.
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń