OK - stało się. Zatopiona we wszystkie pinteresty i inne instagramy dałam się uwieść beżowym lookom. Poszłam w komercję i wyglądam jak ...Wszyscy??... No ok. Nie mówię, że jest mi z tym jakoś szczególnie źle. Może nie podkreśla to jakoś mojego indywidualizmu, ale dobrze jest czasem mieć na sobie coś, co dobrze wygląda. Jak mawia Prezes Ochódzki "Wysoka Izbo! Dobrze jest, że ktoś ma dobrze. I bardzo dobrze!". W tym wypadku dobrze mam ja i dobrze mi z tym. Dla uproszczenia umówmy się, że mamy tu do czynienia ze swoistym 'Atakiem Klonów'. Ufff... jakoś ten przekaz mniej czy bardziej zgrabnie z siebie wydusiłam. Nie jest to osobliwość warta wielkiej dyskusji, więc jeśli ten nieprzyjemny fakt mamy już wyjaśniony, to możemy przejść do dalszej części posta.
Jak wiecie, eksperymentuję ostatnio na różnych płaszczyznach. Poniżej opis warunków, w jakich wykonywaliśmy dzisiejszą sesję. Można zawsze napisać: musieliśmy poszukać jakiegoś sensownego tła, co było trudne jak zwykle, a do tego pełno ludzi wokół, godzina za wczesna, słońce za ostre. Wszystko to jest oczywiście zgodne z prawdą. A można spojrzeć na świat inaczej :). Zapraszam do lektury, chociaż delikatnie mówiąc majstersztyk literacki to raczej nie jest, ale może kiedyś opiszę coś lepiej. "Übung macht den Meister" ;).
Zapowiadało się zupełnie zwyczajnie. Kolejna sobota. Jedna z wielu pięknych sobót, jakie jeszcze w tym roku nastąpią. Po wyjściu z samochodu powędrowaliśmy w głąb starówki w poszukiwaniu miejsca, z którego odjeżdża wehikuł do lat 70. Prototypy tych pojazdów były prezentowane "O północy w Paryżu". Niestety wpadliśmy w sam środek fali samochodów i ludzi płynących wąskim brukiem starówki. Zamiast robić swoje, co chwilę schodziliśmy z ulicy spłoszeni nadjeżdżającym autem i zaciekawionym spojrzeniem gapiów. Przez dłuży czas nie mieliśmy żadnego zdjęcia. Mimo lekkości powietrza atmosfera robiła się nerwowa.
Uliczne latarnie leniwie kładły się cieniem w blasku popołudniowego słońca. Tak naiwnie i bezmyślnie... Samobójczym gestem rzucały się wprost pod koła sunących samochodów. Ginęły, by po chwili znów odrodzić się w promieniach światła. I nie wiem już, czy to ich niemy krzyk, czy wewnętrzny głos podnoszącego się we mnie ciśnienia kazał mi podjąć środki ostateczne. Zmrużyłam lekko oczy i delikatnym skinieniem głowy wysłałam w kierunku Fotografa sygnał aprobaty. Zaczęliśmy strzelać. Do ludzi, do samochodów, do starej kamienicy naprzeciwko. Fotograf przyłożył twarz do optycznego celownika ze snajperską precyzją wymierzył i we mnie, oddając serię strzałów. Raz, dwa, trzy... W powietrzu słychać było nerwowy spust migawki. Bo cel uświęca środki... Był to jedyny sposób, by ocalić te chwile i dziesiątki istnień latarnianych cieni przed zapomnieniem... Oraz skompletować materiał do posta :D.
Elementy z kolekcji z poprzednich sezonów:
Spodnie - Lee
Buty - H&M
Koszulka - Orsay
Torba - Stradivarius Z nowych nabytków: Marynarka - MLE Collection Okulary - nie wiem co to, było w TESCO :)
Elementy z kolekcji z poprzednich sezonów:
Spodnie - Lee
Buty - H&M
Koszulka - Orsay
Torba - Stradivarius Z nowych nabytków: Marynarka - MLE Collection Okulary - nie wiem co to, było w TESCO :)
Serio wszyscy są w beżach??? U mnie na zadupiu tego nie widzę i w swoich czuję się mega oryginalna 😁😀 Uciekam z miejsc (w necie) gdzie katują inspiracjami i trędowatością, i żyję w swojej ciuchowej bańce. Uwielbiam beże od zawsze. Twój look biorę po całości razem ze starówką 😉😃👍👌
OdpowiedzUsuńBeżu rzeka płynie przez instagram i pinterest'a :), beżowe stylizacje i zdjęcia wystylizowane w kierunku delikatnej sepii, beżowy świat za szkłem :D. Ale to dobrze że jesteś z beżem w komitywie, bo to fajny kolor jest, a i teraz taki na czasie :). Ja dopiero od niedawna go doceniam :). Dzięki i pozdrówki!!
UsuńDzień dobry, Kochana!
OdpowiedzUsuńJa Cię całkowicie rozumiem, bo też siedzę w tych pinterestach i dosyć spora część tych azjatyckich looków, które obserwuję ma kolor beżowy i powiem Ci, że i mnie, również osobę preferującą indywidualność, jak Ty, ciągnie do tego koloru. I słowa Prezesa Ochódzkiego są trafne w punkt:)
Ach, "O Północy w Paryżu"! Wcale nie dziwię się, że atmosfera, pomimo ogólnej aury, robiła się coraz bardziej nerwowa. Momenty, w których chcemy stworzyć coś pięknego, wyjątkowego i mamy w głowie tyle cudownych wizji, a jednak idzie coś nie tak, jest mega frustrujący!!
A efekt tej sesji - jest przepiękny; znowu kolory, Kochana! Jesteś dla mnie mistrzem w ich doborze!
A co do ostatniego, napisanego przez Ciebie akapitu - idzie się rozmarzyć. Te epitety porównania. Cudownie jest spotykać ludzi z tak szczegółowym i pięknym odbiorem świata i przyznaję, że i Ty, Kochana Patrycjo, przywracasz mi wiarę w blogosferę:)
Najcieplejsze uściski!
Aniu, dziękuję :):):):) :D. Muszę Cię rozczarować, niestety żadnym mistrzem nie jestem, tylko obserwatorem rzeczywistości i po prostu jak widzę jakieś coś fajnego, co mi się podoba to zaczynam kombinować dlaczego, i tak rozmontowuję rzeczywistość na czynniki pierwsze, a potem staram się sklecić z tego jakieś sensowne "coś". Ja tu czerpię duuużo inspiracji z blogsfery, od Was Wszystkich - Wspaniałych Ludzi, i ciągle się uczę.
UsuńTo prawda, że często jak sobie coś zaplanujemy, to zawsze jakoś tak wychodzi pod górkę :(
Cieszę się, że Ci się podoba, jeśli chodzi o azjatyckie klimaty - ooo ja bym teraz mogła być w Tokio albo Osace i gaaaapić się w kwitnące wiśnie :)))))) !!!
ojjj no teraz beż zawładnął światem! przepiękna stylóweczka<3
OdpowiedzUsuńTo prawda, świat beżem stoi! :) Dziękuję :)
UsuńWyluzuj! Gdyby jedno nie naśladowało drugiego, nie zeszlibyśmy z drzew ;) Dobrze wyglądasz! Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńHe he!! W sumie to racja, nie rozpatrywałam tego dylematu z takiej strony. Dzięki i pozdrawiam ;).
UsuńNo, no... Fotograf się postarał!!! Tła pod stylówkę genialne!!!
OdpowiedzUsuńA i modelka rozkwitła w tym beżu i świetle:))
I wcale jak reszta nie wygląda:D
Dzięki Taro :D. No, co do rozkwitania, to faktycznie na drodze do tych zdjęć napotkaliśmy same 'ładne kwiatki', więc możliwe z e i jak rozkwitłam. Dobrze że nie zapuściłam korzeni ;)
UsuńFajnie, klasycznie, marynarka genialna, a trzecie zdjęcie świetne!
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję. No staram się mierzyć z klasyką, zobaczymy co z tego wyjdzie. Pozdrawiam!! :)
UsuńJak świetna klasyczna marynarka - mega stylówka :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :). No walczę o tą klasykę, żeby czuć się w niej jak ja a niejak na balu przebierańców.
UsuńBardzo ładne zdjęcia, klimatyczne, a ty świetnie pozujesz. Cały ubiór mi się podoba, pozdrawiam cieplutko. :)
OdpowiedzUsuńOooo to raczej nie, bo modelka ze mnie żadna, ale dziękuję bo staram żeby jakoś to było ;). Pozdrawiam!
UsuńAle tam pięknie, śliczna stylizacja, niby zwyczajna, ale takie są najlepsze! Wygodne i stylowe :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo wygodnie!! Dziękuję i pozdrawiam! :)
UsuńJa tam nie lubię instagramowych "filtrów". Niestety rzeczywistość jest nieco inna, bo beżowego asfaltu jak na lekarstwo, podobnie jak beżowego nieba i drzew nie uświadczysz na ulicy, ale stylizacje choć "fejkowe" nabierają eleganckiego sznytu, a i konto na instagramie robi się słodziutkie do bólu :) Beże natomiast lubię, ale od kilku lat dopiero. Zawsze kolor w moich szafach dominował, ale tak jak Forest Gump się zmęczyłam :) i z dnia na dzień przestałam stosować zabawy w kolor, co ma swoje niewątpliwe zalety. Twoja stylówka piękna, taka jak powinna być. A MLE zazdroszczę - piękne rzeczy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTaka historyjka: ostatnio dziecko od Kolegi gra na komputerze w jakąś tam grę w stylu "vintage", bo vintage teraz takie modne. Tylko Kolega nie chce z nim grać. "A dlaczego Tato Ty nie lubisz gier vintage??". "Bo Synu ten vingate był moim reality przez całe moje dzieciństwo i szczerze mówiąc od zawsze chciałem żeby gry były tak perfekcyjne jak obecnie. Vintage nigdy nie ruszę!"
UsuńI po co o tym piszę? Bo podobnie jest w fotografii: od zawsze perfekcją była czystość zdjęcia - rozumiana jako możliwe największa rozdzielczość, pozbawiona zaszumień typu 'salt&pepper', głębia koloru i najwierniejsze oddanie rzeczywistości. Sepia nie kojarzyła się zbyt dobrze, bo przez lata funkcjonowała jako zdjęcie nagrobkowe. No to chyba niezbyt miłe skojarzenie ;). I nagle przyszedł instagram, który wywrócił to wszystko do góry nogami: króluje słynna M5, i na własne życzenie wrzucamy zaszumienie 'grain'. I to właśnie ten modny 'vintage' to znienawidzona dawna rzeczywistość, do której się wracać nie powinno. Czyli mamy do do czynienia z regressem zamiast progressem. Co nie zmienia oczywiście faktu, że jest to moda w fotografii. Moda która powoduje, że idziemy na łatwiznę: piękne ciepłe zdjęcie wymaga mnóstwo zachodu: trzeba znaleźć naprawdę dobry plener, zaczaić się z aparatem w oczekiwaniu na złotą godzinę, zrobić przyzwoicie ostre zdjęcie (ja wiem, że Ty o tym wiesz, bo masz jedne z najlepszych zdjęć w blogsferze - szacunek), i w 100% się z Tobą zgadzam. Ale też ta moda kusi. Bo zdjęcia są miłe dla oka. Przynajmniej do momentu, kiedy jest modne. Uff ale się rozpisałam... :)
Wiesz co, ja się staram ciągle znaleźć własną drogę w klasyce. Bo czasami trzeba być elegancko ubranym, a nie wszędzie wlecę w kapeluszu i skórzanej kurtce. MLE ma piękne ubrania to prawda, i daje mi takie poczucie bezpieczeństwa, że jak sprawdziła to Pani Autorka kolekcji, no to musi być dobre ;).
Dzięki i pozdrawiam!
No i przez te wszystkie filtry, prawdziwe dobre zdjęcia nie mają już takiej wartości. To tak jak Beksiński zaczął zabawy z komputerową grafiką, oryginał musi być jeden i niepowtarzalny:). Nie wiem czy byłaś może na wystawie poświęconej Beksińskiemu w Gliwicach. Naprawdę zrobił na mnie ogromne wrażenie jako człowiek i artysta (co prawda na wystawie nie było wiele jego dawnych prac, ale prezentacja w okularach VR była niesamowita!). Jak taki utalentowany człowiek może być skromny, a jak wiele z dziewczyn pstrykając fotki uznaje się za ekspertów nie tylko w dziedzinie fotografii, ale tez mody, sztuki, nie wspominając o kosmetykach;)Takie czasy, ważne by pozostać wiernym sobie i robić swoje. Fajnie, że nie tylko ja dostrzegam te absurdy.
UsuńW modzie fascynuje mnie właśnie szukanie środków wyrazu do pokazania swojej osobowości. Klasyka zawsze się obroni, na klasyce opierają się też najnowsze trendy, a MlE tak jak fajnie to ujęłaś "daje poczucie bezpieczeństwa" i komfortu.
Pozdrawiam i zdrowych Świąt życzę przy okazji.
Niestety na wystawie nie byłam, a wielka szkoda, ale rzeczywiście sama osoba Beksińskiego zrobiła na mnie piorunujące wrażenie w "Ostatniej rodzinie". Z Beksińskim pierwszy raz zetknęłam się, kiedy Maleńczuk umieścił jego obrazy na okładce płyty 'Demonologic' (to było już po śmierci artysty. Niestety na lekcjach plastyki w szkołach nie uczą o wybitnych polskich twórcach, z resztą czego właściwie uczymy się na lekcjach plastyki to jest odrębne, ciekawe pytanie??) i o ile fantastyczne prace są mi od tego czasu znane, tak nie dotarłam nigdy wcześniej to żadnej biografii. Osobę Beksińskiego 'prywtanie' znam tylko z przekazy filmowego i dlatego tym bardziej zderzenie - tak jak piszesz - niesamowitej skromności, normalności i wieeelkiego talentu tym bardziej wręcz 'wbija w fotel'. To jest właśnie ta różnica: jest wielki talent, i wielka, ciężka praca, żeby robić 'swoje' najlepiej jak się da, a jeśli jest to genialne i świat się tym zachwyci, to poklask, sława, podziw jakie za tym idą są KONSEKWENCJĄ tych działań, a NIE CELEM. I to należy podkreślić. Odtwarzanie, spłaszczanie, droga na skróty jest CELEM poklasku, podziwu, przypodobania się publiczności. Taki 'przepis' na gwarant sukcesu ;).
UsuńDziękuję i pozdrawiam - już poświątecznie, bo mnie wessało w Święta tak ogólnie, ale powoli wracam !! :)
Wiem, oglądam, ja jednak nie bardzo za beżem choć trochę mam. Tobie pięknie więc możesz nosić. Marynata świetna. Buziaki 💋
OdpowiedzUsuń