Czekaliście, czekaliście, i końcu się doczekaliście, bo udało mi się znaleźć trochę czasu, i porobić zdjęcia. Pech chciał, że akurat chwilę przed wyjściem z domu zaczął padać śnieg, co nie wpłynęło korzystnie na foty.
Gwiazdą dzisiejszego odcinka jest "płaszczyk z misia" :D. Szczerze mówiąc, od początku sezonu miałam apetyt na camel coat, ale czekałam na przeceny. I tak oto na mój celownik trafiło owo cudo. Ja się na krawiectwie nie znam, i dlatego nie powiem Wam, jak się nazywa materiał płaszczyka, ale od dziecka wiem, że jest to "miś". I przywołuje on wspomnienia, bo zawsze przewijał się na zdjęciach, po wizytach babć i ciotek w NRD. Tylko jakoś płaszcz od Babci był bardziej kudałty...
Cierpliwie przeczekałam wszystkie przebicia cen: 279 -> 200 -> 140 -> 100... taram ,tu famfary, fajerwerki, i jeszcze zniżka 20% w sklepie internetowym. Szaliczek też miła niespodzianka, bo myślałam, że poszły po cenie regularnej 59 zł, a tu w Arenie 3 sztuki śmieją się do mnie z wieszaczka, z metką 25zł. No i jak tu nie przygarnąć takiego szaliczka :P.
Cała dzisiejsza kompozycja zachowana w stylu klasycznym, kolorystyka czarne espresso i brown shugar :D.
"Have a rockin weekend" ;)
Kardigan - Orsay
Torba - Orsay
Płaszcz - Orsay
Szalik - Orsay
Spodnie - Orsay
Buty - Rieker
Bardzo fajny tekst wyżej oraz płaszczyk :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, http://juliet-monroe.blogspot.com/KLIK :))
Dzięki wielkie Julka :), pozdrawiam również!
OdpowiedzUsuńsuper look :)
OdpowiedzUsuńJulka, ty masz głowę do zakupów :)
OdpowiedzUsuńładny płaszcz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńJak zwykle notka ciekawa i pełna inspiracji! Czekam na więcej! Buziaki
OdpowiedzUsuńnicoolblog.blogspot.com
Dziękuję, postaram się :)
UsuńDzisiaj miałam bardzo podobny płaszcz na sobie :) Pojawi się wkrótce na blogu :)
OdpowiedzUsuńFajny zestaw!
No to czekam z niecierpliwością!
Usuń