Dzisiejsza stylizacja nie jest zaczerpnięta z lekcji dobrego stylu, ale znowu jest taka „moja”. Chciałam sobie zrobić odskocznię od stylu boho i lat 70’, bo jak już tu i tam po drodze wspominałam, ostatnio dużo tego wokół mnie (nie żebym narzekała, bo to mój ulubiony klimat) czuję jednak, że chwilę muszę sobie „odetchnąć”.
Żeby nie odlecieć za daleko, postawiłam tym razem na wczesne lata 80’ . Wczoraj rozpoczęły się wakacje, więc czas w sam raz, by z przymrużeniem oka przywołać dziecięce wspomnienia PRLu ;).
Jakiś czas temu odkryłam wirtualny „Pewex”. Muszę przyznać, że zachwycił mnie swoim asortymentem, choć dziś jest bardziej sklepem hipsterskim, niż oazą luksusu i dobrobytu z mojej dziecięcej wyobraźni. W tym miejscu aż mnie nosi, aby podzielić się z Wami wspomnieniem „pewexowego” kowboja. Pamiętam plakat z kowbojem wiszący na wejściu, który zawsze robił na mnie mocne wrażenie. Kowboj, westerny, Ameryka, Dziki Zachód, „pif paf”, Lucky Luck.
Tylko co to jest „Mal, marl, Malblala..” ??
Marlboro? To są papierosy.
Kowboj i papierosy?? - jaki związek ma kowboj z papierosami tego nie ogarniała moja mała ciemna główka…
Bo to jest reklama.
Aaaahaaaa…
Taak.. reklama. I wszystko stało się jasne. Równie jasne jak z przypadkiem kamery. Bo trzeba powiedzieć, że kolejnym tematem który mnie wówczas strasznie męczył było: jak ludzie wchodzą do telewizora, a osobą która najczęściej padała ofiarą moich analiz był Jan Suzin. No i jak Suzin wchodzi do telewizora??
Suzin nie wchodzi do telewizora. W studiu są kamery i go nagrywają.
Tam nie może być żadnych „kamer”. Przecież tak: nasz telewizor stoi na stoliku. Suzina widać pół. Czyta z kartek, to też musi mieć stolik, nasz stolik. Tylko jak wszedł do telewizora? I czy jak na przykład idzie spać, to z niego wychodzi? No bo dopóki siedzi przy tym stoliku, to mu wygodnie. Tylko nie ma łóżka, a poza tym telewizor jest za mały, aby w nim spać…
Na takich właśnie rozważaniach upłynęły mi wczesne lata 80’. Czym rzeczywiście jest instytucja kamery zrozumiałam kilka lat później, kiedy z „Efu” przyjechał Wujek i nagrywał na taśmę VHS wszystko co się dało.
Wracając jednak do głównego wątku: Pewex. Kiedy tylko zobaczyłam t-shirt z dzisiejszej sesji, od razu pomyślałam, że musi być mój. Obrazek wypisz wymaluj przypominał mi wydaną przez KAW serię "Krzywica jest groźną chorobą niemowląt" (1981) czy "Higiena przedszkolaka"( 1980), które do dziś „straszą” w niektórych przychodniach. Drogie Panie: pamiętajcie!!! Jeśli chcecie być długo piękne i młode, zachować zdrowie i urodę, to jedzcie owoce sezonowe: truskawusie, czeresienki, malinki, śliweczki i całą resztę ;)!!!.
Oprócz t-shirtu kupiłam także torbę. Duża i lekka - na co dzień pomieści laptopa i śniadanie, ale myślę, że podczas wyprawy na plażę nie będzie robiła problemów - koc, ręcznik, kosmetyki, picie i takie tam ;)… Jak o plaży mowa, to stwierdziłam, że warto przyczepić się do Volkswagena PRLu, czyli Malucha, którego posiadała większość Kowalskich. My także mięliśmy malucha. Co by o nim nie mówić , było to auto magiczne. Na czas urlopu zmieniało się w prawdziwy dostawczy wóz. Oprócz rodziny - model 2+1, owym autem podróżował z nami mały biały telewizor, pościele, ubrania na cały miesiąc, w drodze powrotnej także słoiki z marynowanymi grzybami, ogórkami i inne takie. Magia. W czystej postaci. Postanowiłam więc, jako tło do stylizacji uwiecznić ten ginący gatunek samochodu, którego z roku na rok coraz mniej na ulicach.
Kurtka i spodnie są moim nabytkiem z roku 2002. Spodnie strzępią się u dołu, ale znaczy to, że dobrze mi służą. Niedługo chyba wyhoduję sobie vintage z własnych ubrań ;). A buty… no co tak pięknie może dopełnić lat 80’, jeśli nie kultowe superstary od sąsiadów z zachodniej granicy ;).
P.S. bardzo dziękuję Wszystkim za dobre słowa w poprzednim poście. Postaram się w nadchodzącym tygodniu odpowiedzieć na wszystkie zaległe komentarze, i odwiedzić Was wszystkich!!! Pozdrawiam!!
Żeby nie odlecieć za daleko, postawiłam tym razem na wczesne lata 80’ . Wczoraj rozpoczęły się wakacje, więc czas w sam raz, by z przymrużeniem oka przywołać dziecięce wspomnienia PRLu ;).
Jakiś czas temu odkryłam wirtualny „Pewex”. Muszę przyznać, że zachwycił mnie swoim asortymentem, choć dziś jest bardziej sklepem hipsterskim, niż oazą luksusu i dobrobytu z mojej dziecięcej wyobraźni. W tym miejscu aż mnie nosi, aby podzielić się z Wami wspomnieniem „pewexowego” kowboja. Pamiętam plakat z kowbojem wiszący na wejściu, który zawsze robił na mnie mocne wrażenie. Kowboj, westerny, Ameryka, Dziki Zachód, „pif paf”, Lucky Luck.
Tylko co to jest „Mal, marl, Malblala..” ??
Marlboro? To są papierosy.
Kowboj i papierosy?? - jaki związek ma kowboj z papierosami tego nie ogarniała moja mała ciemna główka…
Bo to jest reklama.
Aaaahaaaa…
Taak.. reklama. I wszystko stało się jasne. Równie jasne jak z przypadkiem kamery. Bo trzeba powiedzieć, że kolejnym tematem który mnie wówczas strasznie męczył było: jak ludzie wchodzą do telewizora, a osobą która najczęściej padała ofiarą moich analiz był Jan Suzin. No i jak Suzin wchodzi do telewizora??
Suzin nie wchodzi do telewizora. W studiu są kamery i go nagrywają.
Tam nie może być żadnych „kamer”. Przecież tak: nasz telewizor stoi na stoliku. Suzina widać pół. Czyta z kartek, to też musi mieć stolik, nasz stolik. Tylko jak wszedł do telewizora? I czy jak na przykład idzie spać, to z niego wychodzi? No bo dopóki siedzi przy tym stoliku, to mu wygodnie. Tylko nie ma łóżka, a poza tym telewizor jest za mały, aby w nim spać…
Na takich właśnie rozważaniach upłynęły mi wczesne lata 80’. Czym rzeczywiście jest instytucja kamery zrozumiałam kilka lat później, kiedy z „Efu” przyjechał Wujek i nagrywał na taśmę VHS wszystko co się dało.
Wracając jednak do głównego wątku: Pewex. Kiedy tylko zobaczyłam t-shirt z dzisiejszej sesji, od razu pomyślałam, że musi być mój. Obrazek wypisz wymaluj przypominał mi wydaną przez KAW serię "Krzywica jest groźną chorobą niemowląt" (1981) czy "Higiena przedszkolaka"( 1980), które do dziś „straszą” w niektórych przychodniach. Drogie Panie: pamiętajcie!!! Jeśli chcecie być długo piękne i młode, zachować zdrowie i urodę, to jedzcie owoce sezonowe: truskawusie, czeresienki, malinki, śliweczki i całą resztę ;)!!!.
Oprócz t-shirtu kupiłam także torbę. Duża i lekka - na co dzień pomieści laptopa i śniadanie, ale myślę, że podczas wyprawy na plażę nie będzie robiła problemów - koc, ręcznik, kosmetyki, picie i takie tam ;)… Jak o plaży mowa, to stwierdziłam, że warto przyczepić się do Volkswagena PRLu, czyli Malucha, którego posiadała większość Kowalskich. My także mięliśmy malucha. Co by o nim nie mówić , było to auto magiczne. Na czas urlopu zmieniało się w prawdziwy dostawczy wóz. Oprócz rodziny - model 2+1, owym autem podróżował z nami mały biały telewizor, pościele, ubrania na cały miesiąc, w drodze powrotnej także słoiki z marynowanymi grzybami, ogórkami i inne takie. Magia. W czystej postaci. Postanowiłam więc, jako tło do stylizacji uwiecznić ten ginący gatunek samochodu, którego z roku na rok coraz mniej na ulicach.
Kurtka i spodnie są moim nabytkiem z roku 2002. Spodnie strzępią się u dołu, ale znaczy to, że dobrze mi służą. Niedługo chyba wyhoduję sobie vintage z własnych ubrań ;). A buty… no co tak pięknie może dopełnić lat 80’, jeśli nie kultowe superstary od sąsiadów z zachodniej granicy ;).
P.S. bardzo dziękuję Wszystkim za dobre słowa w poprzednim poście. Postaram się w nadchodzącym tygodniu odpowiedzieć na wszystkie zaległe komentarze, i odwiedzić Was wszystkich!!! Pozdrawiam!!
Kurtka - Big Star
Spodnie - Levi's
T-shirt - Pewex
Buty - Adidas
Torba - Pewex