poniedziałek, 5 października 2015

POSTCARD FROM PARIS


Miłość jest bezinteresowna. Zamiłowanie do prosty jednak się opłaca. Zwłaszcza wtedy, gdy się leci tanimi liniami do światowej stolicy mody, i cały rozumiany przez siebie szyk trzeba zmieścić w bryle o wymiarach 55x40x20 cm. Dziś przesyłam modową pocztówkę z Paryża. Własnoręcznie zaprojektowaną na podstawie tego, co wpadło mi w oko. Rok temu „wymarzyło” mi się deszczowe niebo nad Paryżem… i jeszcze w trakcie lądowania bardzo szybko tego pożałowałam… ;). Paryż przywitał nas deszczem, który towarzyszył nam przez większość czasu. Dopiero ostatniego dnia wyszło słonko, czego nie omieszkaliśmy wykorzystać. Domy mody mają swoją filozofię, a jak wiadomo ulica rządzi się własnymi prawami. A na paryskiej ulicy czuć już jesień – płaszcze, kozaki kapelusze. Po kolei. Trzy trendy (zjawiska ?), które przyciągnęły moją uwagę:


CZERŃ
Champes-Ellyse tonie w czerni, pięknej klasycznej czerni: małe czarne, golfy, spodnie, wysokie kozaki, trencze, total look. Nie jest to bynajmniej widok smutny, ani nudny! Kobiety różnych narodowości, koloru skóry, typu urody przyodziane w czerń i piękny uśmiech na twarzy. Coś fantastycznego.


TRENCZE
Tak, klasyczne beżowe trencze , chociaż spotkać można było też granatowe i czarne. W wydaniu damskim i męskim. To drugie ujęło mnie zwłaszcza, gdy zobaczyłam eleganckiego mężczyznę lat około 50, w czarnym garniturze, eleganckich półbutach i beżowym trenczu poruszającego się po ulicy… rowerem :D. Stylowym, holenderskim. Żałowałam że nie miałam aparatu pod ręką, bo widok u nas ciągle jeszcze nie spotykany.


PASKI
No właśnie – z przewagą czarno-białych. Czasami miałam wrażenie, że większość kobiet –ze mną włącznie – o paryskim stylu wie tyle, ile o piłce nożnej: „Piłka jest okrągła, a bramki są dwie”, wiecie na zasadzie: Elegancja Francja, a paski są poprzeczne. Rożne kombinacje rozstawienia, szersze, węższe, byle pasiaki. No i tu już muszę przyznać, że w przeciwieństwie do klasycznej czerni, w pasiaku nie każdy już wyglądał dobrze.

Słowem klasyka pełną parą i na topie, inwazji boho jakby mniej niż u nas – fedory głównie na głowach turystek z Azji, a jeśli wypatrzyłam na ulicy jakieś ciekawe bohemianki, często po przejściu obok nich okazywało się, że to .. Polki . Frędzle też w wersji bardzo subtelnej – jedynie na torebkach.

Niestety nie miałam ze sobą żadnego kapelusza, bo jak wiadomo chucham na nie i dmucham, i zawsze mam schiza, że zgubię go gdzieś na lotnisku, albo zostanie zdeformowany w schowku przez czyjś bagaż podręczny. Stylizacją nie zaskoczę, bo w ogóle mało rzeczy miałam. Dwie znane Wam pary spodni: beżowe chino i czarne cygaretki (nie obnoszone ze względu na pogodę), trzy pary butów: adidasy – najczęściej wykorzystywane podczas deszczu, moje wygodne mokasyny i czarne baletki (także nie ubrane z przyczyn pogodowych), oraz klika koszulek. Dobrze, że w ostatniej chwili wrzuciłam do plecaka czarny golfik i sweterek „tak na wszelki wypadek”, bo przecież i tak się nie przyda w ciepłym i słonecznym Paryżu… Mój błąd . Nowością jest mała, czarna torebka – zakupiona tuż przed wyjazdem, bo poprzednia zakończyła swój żywot, oraz lekki lokalny nabytek „I love Paris” – prezent od fotografa – służący podczas pobytu do przechowywania niezbędników na deszcz, czyli peleryny i adidasów. Jedna rzecz jest jednak w Paryżu niezawodna: jak nie wiesz w co się ubrać, ubierz się w czerwoną szminkę :)
Miłego oglądania życzę ja - kobieta o dwóch torbach ! :)

Informatyk wszędzie znajdzie "blue screen" :P :D

Spodnie - Orsay
Golfik - Orsay
Sweter - Orsay
Kurtka - Big Star
Buty - H&M
Torebka - Mohito

42 komentarze:

  1. Słoneczny Paryż ?! To rzadkość . Trzeba trafić , coś wiem o tym ... To i moja strefa klimatyczna , tu zawsze albo padało albo właśnie pada albo na pewno bedzie padać ;)
    Tak , zgadzam sie ze te wszystkie frendxke i kapelusze to cześciej na blogach widać niz na ulicy . Prawie sama kupiłam kapelusz , ale otrzeźwienie przyszło bi wiem ze bym nie chodziła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehhh, myślałam że w Paryżu lepiej z pogodą niż w Londynie i ze mam pecha;), nie wiedziałam że niepogoda paryska to zjawisko permanentne :(. To i jak miałam szczęście, że zaświeciło słońce :).

      He he, no powiem Ci, że mi było żal, że kapelusza nie mam, a tam w małych sklepikach Azjatki kupują je na potęgę, i też mnie kusiło, tylko sobie myślę : babo, kapeluszy w domu masz tyle, po co kolejny na 2 dni, coby po Paryżu pochodzić.

      Usuń
  2. No nareszcie- są i one ! piękne zdjęcia z Paryża :) w końcu się nimi pochwaliłaś kochana :)
    Super ! widać, że wyjazd udany, buźka uśmiechnięta- czego chcieć więcej :)

    Otuż to- doskonale Cię rozumiem kochana, bo ja piękny kapelusz z Turcji sobie przywiozłam, ale mój ukochany zostawił go właśnie na lotnisku, także piękny był i się zmył- obeszłam się smakiem grrrr :/

    Jesteś informatykiem? Serio?, czy coś źle zrozumiałam? :P hehe ze mną, to wszystko możliwe :P

    Buziaki :*
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie zauważyłam takie zjawisko: jak tylko sobie pomyślę o dowolnej rzeczy: "to mój unikat, drugiego takiego nie będzie, - Pati nie zgub tego", to za chwilę płacz w oczach, bo zgubiłam. Jak pomyślę 'masz super spodnie, jasne, nie wybrudź ich" - to za chwilę plama ciężka do usunięcia. Złośliwość losu.

      Kurczę, szkoda Twojego kapelusza :((((.

      Tja, dobrze zrozumiałaś - jam na co dzień informatyk - wojownik IT ;)

      Pozdrówki :))) !!

      Usuń
  3. Ale jak widać chociaż troszeczkę wpisałaś się w klimat paryskiej ulicy z czarnym golfem ;) Szkoda, że pogoda jednak nie chce nas słuchać, ale ważne, że i tak dobrze się bawiliście :) "Blue screen" boskie wyszło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ten golf i sweterek to w ostatniej chwili wrzuciłam, i chwała bo buło tak zimno, że chyba bym musiała iść do jakiejś Zary i kupować sweter, bo inaczej przeziębienie murowane :(.

      Blue screen - na wizualizacjach na Wieży Eiffla na jednym ekranie się wyświetliło ;) - zboczenie zawodowe - po prosty nie mogłam sobie podarować ;)

      Pozdrówki!!!

      Usuń
  4. Zazdroszczę Ci tego Paryża jak nie wiem - ja byłam w nim tylko na chwilę, taką żeśmy ze wyprawę TeŻeWe zrobili tam tylko po to, by z daleka wieżę pooglądać ;P
    I tam pal licho to, co masz na sobie - na wakacjach to nie jest ważne!

    Choć cygaretki zacne są, przygarniałabym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i tak dobrze, że podczas pierwszej wyprawy wieżę zobaczyłaś. Jak ja byłam pierwszy raz w Paryżu służbowo kilka lat temu, to tydzień tam przesiedziałam na obrzeżach i ani razu do centrum nie pojechałam. Do późna w biurze, a koledzy byli pod wieżą na wcześniejszych delegacjach, więc też motywacji nie mieli żeby tam pojechać. Byłam wkurzona wtedy strasznie. No, ale wróciłam i tym razem było lepiej, chociaż żeby zobaczyć jeszcze wiele rzeczy, to trzeba tam będzie wrócić.

      Dzięki :)

      Usuń
  5. Mówi się, żeby uważać o czym się marzy, bo może się spełnić. Chciałaś deszcz, to miałaś ;) No, ale co tam, grunt, że wycieczka była i można było troszkę się oderwać od codzienności.
    Wyglądałaś pięknie! Czerń z beżem to ta klasyka, którą lubię i korzystam. Prosto, wygodnie i intrygująco ;)
    W Paryżu byłam raz, stopem, deszczu nie było, ale przygody takie, że publicznie nie wypada opowiadać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, życzenia trzeba jednak dobrze precyzować, bo z życzeniami to jak w kawale:

      Jedzie mężczyzna w tramwaju i myśli: - Żona - zołza, Przyjaciele - oszuści, Szef - sadysta, idiota, Praca - beznadziejna, Życie do dupy.... A Anioł Stróż stoi za jego plecami i zapisując to wszystko myśli: - "Ale dziwne życzenia i to codzienne, ale cóż mogę zrobić, muszę je spełniać".

      Zaciekawiłaś mnie - przygody są super, byle dobrze się kończyły ;) :D!!!

      Usuń
  6. Paryż piękny - ja to bym chciała go zobaczyć czy słoneczny czy deszczowy, byle poczuć ten charakterystyczny klimat. Chociaż tak jak mówisz, próbować wyłapać styl paryżanek ciężko - bo zapewne większość z mijanych kobiet to turystki. Mi się tam kojarzą właśnie paski, cygaretki i berety :) Ale muszę się kiedyś sama przekonać :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz komentarz wyżej i wybij sobie z głowy myśli o deszczowym Paryżu!! Koniecznie i absolutnie!!! :))))

      No właśnie - nie wiadomo która Paryżanka, a która turystka :(.

      Kilka dziewczyn w berecie widziałam - super wyglądały, ale były to tez raczej turystyki ;).

      Usuń
  7. Dziękuję Natalio, choć wolałabym by były lustrzanką robione, ale nie mam. Co zrobić :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, ha, podoba mi się- JAK NIE WIESZ W CO SIĘ UBRAĆ, UBIERZ SIĘ W CZERWONĄ SZMINKĘ:)
    Ciekawe spostrzeżenia na temat Paryża; nigdy tam nie byłam i jakoś o nim nie marzę, fajnie jednak coś o nim wiedzieć z punktu widzenia modowego też:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he, no tam czerwona szminka, to na porządku dziennym chyba jak poranna kawa :) . Szczerze - właściwie to chcieliśmy do Barcelony lecieć, ale ceny tanich lotów były zaporowe, więc wybraliśmy wersję przelotu "economy" i padło na Paryż :)

      Usuń
  9. Chciałabym się kiedyś wybrać na Zachód, ale zazwyczaj bliżej mi do Wschodu. Całkiem ładnie ten Paryż wygląda. Charakterystyczne żelastwo uchwycone na zdjęciach, wycieczka zaliczona ✓

    Przymusowe ograniczone pakowanie uczy przetrwania i kreatywności :D Bardzo lubię takie spodnie. Niby uniwersalne, ale wcale nie nudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, na wchodzie właśnie i mnie ciągnie - Kowno, Wilno... ehhh :D!! Chociaż chciałabym wrócić do Paryża, bo wielu rzeczy nie zobaczyliśmy,bo w 4 dni się po prostu nie da tego ogarnąć. Ale jak mówisz, odhaczone, he he.

      Ja też te spodnie bardzo lubię :)

      Usuń
  10. A ja się wyłamię: Paryża Ci nie zazdroszczę, bo już w nim byłam i póki co - wystarczy. Chyba wolałabym oglądać francuskie wsie, one są takie malownicze... Natomiast! Chciałam powiedzieć, że czytałam Twoją relację z paryskiej ulicy z zapartym tchem, jakbym przeniosła się w czasie i czytała podobną na przykład w "Przekroju" albo "Ty i ja"! W erze, kiedy mogłabym po prostu zerknąć na jakiegoś paryskiego bloga, takie osobiste obserwacje outsidera są nie do przecenienia :). Piękna sprawa, dziękuję, sprawiłaś, że poczułam ekscytację modą przez moment!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, trafiłam u Ciebie na te foty z pięknymi ulicznymi "starociami" . Żałuję, że nie mogliśmy się w takich miejscach zatrzymać na dłużej, niemniej było to fajne - przespacerować się wzdłuż Sekwany, gdzie starzy malarze w granatowych trenczach i berecie na głowie (dokładnie tak, jak sobie ich wyobrażałam :D ) sprzedają swoje obrazy :). Co do Paryża to mam niedosyt, bo wielu rzeczy nie zobaczyliśmy - myślę że kiedyś tam wrócę. Francuska wieś - no tam musi być fajnie, tak myślę, gdy mam w głowie film "A Good Year" z Russellem Crowe :).

      OO wow, bardzo mi miło że miałaś takie odczucia !! Takie słowa sprawiają, że wierzę, to co tu sobie napisze ma jednak sens. Dziękuję :)))!

      Usuń
  11. W Paryzu bylam baaardzo dawno temu i w zasadzie nie w glowie mi bylo wtedy podgladac ulice pod katem modowym;) Ale trafnie to ujelas - wazne "jak" sie nosi ubrania, a nie "jakie"... A Paryzankii jak nikt inny potrafia to robic z wielka klasa..
    Zdjecia piekne, a Ty mimo tak okrojonej garderoby stworzylas bardzo interesujacy, klasyczny zestaw. Pozdrawiam! Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, kiedy nie miałam bloga, w ogóle nie zwracałam uwagi na to, jak ludzie ubierają się w miejscach które zwiedzam :). Nie wiem, czy to "wina" bloga, że zaczęłam zwracać uwagę na ubiór, czy po prostu w Paryżu pewne rzeczy same "pchają" się w oczy :). Niemniej, styl paryski baaardzo mnie ujął - tak prosto, a tak szykownie :).

      Dzięki wielkie! Pozdrawiam! :)

      Usuń
  12. Mimo tak malego bagazu, bylas doskonale ubrana, czarny golf okazal sie cudownym i do tego tak czerwona pomadka! PIEKNIE! Takze bezowe spodnie okazaly sie strzalem w 10 !

    W Paryzu bylam juz kilka razy i za kazdym razem wspinam sie na te wielka wieze, co wspaniale uczucie i przezycie, a jaki wspanialy i niezapomniany widok!

    Kiedy bylam pierwszy raz w Paryzu, a bylo to w 1990 roku, moja uwage owszem zwrocily Paryzanki, ktore byla bardzo eleganckie, ale najbardziej ujely mnie i utkwily w mej pamieci, male Japoneczki, ktorych bylo tam wszedzie pelno. Mialy na sobie piekne malutkie kostiumiki i nie moglam sie na nie napatrzec, bo te ich malusie kostuiumiki byly u nas w Polsce i takze w Niemczech, bo wtedy juz mieszklam w Niemczech, nie do zdobycia. Najmniejszy wowczas rozmiar to byl 36, a ten byl taki jak obecnie 38. Nosilam wtedy 34 i taki kostium byl nie do kupienia, chyba ze na miare. Postanowilam wiec dlatego uszyc go dla siebie sama. Uszylam wiec najpierw czarny, potem zielony, ktory pokazywalam juz na blogu, moze wkrotce pokaze tez ten czarny.

    To swietnie Patrycjo, ze tyle az zauwazylas na paryskich ulicach. Nie dziwi mnie, ze elegancko ubrany pan jechal na rowerze. Trudno znalesc tam parking, a jak juz, to nie wiem, czy zwrocilas uwage jak oni parkuja, jak bardzo ciasno i jak trudno jest pozbiej wyjechac. Poza tym jedzie sie zdecydowynie dluzej autem niz rowerem, ktorym wszedzie mozna wjechac...

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Elu za miłe słowa, z Twojej strony to zawsze wielki komplement :).

      Trzeba przyznać, że Japonki zawsze są modne i eleganckie (no i z racji, że są krajem dużo zamożniejszym, często można je spotkać podczas zakupów w LV, czy innych tego typu markach, których sklepów cochciaż turystycznie nie omieszkaliśmy ominąć :) ).

      Czekam zatem na ten czarny kostium z niecierpliwością :)!

      Oj, tak, widziałam to parkowanie - czasami te auta się wręcz stykają ze sobą :) I jak wtedy wyjechać?! :)

      Usuń
  13. Paryż jest bardzo nastrojowy :) w Paryżu byłam kilka razy, raz nawet w zimie, ale zdecydowanie wolę jak świeci tam słonce! ślicznie wyglądałaś, jak prawdziwa Paryżanka! :) nawet bez kapelusza ;)

    http://lamodalena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba ja będę musiała tam z niekłamaną przyjemnością wrócić, bo wielu rzeczy nie udało się nam zobaczyć :). Kilka dni, to zdecydowanie za mało na to miasto :).

      Dziękuję bardzo za tak miłe słowa !!

      Pozdrawiam!

      Usuń
  14. z przyjemnością poczytałam o Twoich spostrzeżeniach i utwierdziłam się w przekonaniu, że klasyka w szafie to najlepszy wybór :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Byłam w grudniu, było chłodno ale nie padało. Pięknie się wpasowałaś w klimat Paryża. Prawdziwa Paryżanka z Ciebie kochana.
    W Paryżu czerń /też to zauważyłam/ a u nas tak się ją krytykuje /ostatnio/.
    Pozdrawiam serdecznie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerń niekoniecznie musi być smutna, czego Paryżanki są najlepszym dowodem :).

      Dziękuję :)!

      Usuń
  16. Jak ładnie! Pięknie się wpasowałaś w klimat Paryża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym lepiej, ale z mała walizeczka to niemożliwe :(

      Pozdrawiam!

      Usuń
  17. Mój ukochany Paryż! :) Zazdroszczę strasznie, aż mam ochotę się spakować i polecieć ;) Zdjęcia przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  18. Paryż ach cudowny Paryż, zazdroszczę wycieczki, bo widoki są cudowne. Nie mogę też napatrzeć się na Twoje piękne okularki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paryż przepiękny, szkoda tylko że nie można wszystkiego w nim ogarnąć na raz:).

      Okularki, o wow - to tylko gratis z promocji "Fa" :)

      Usuń
  19. Piękny Paryż - zazdroszczę strasznie ;))

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow! Jak ja marze jechac tak z moim ukochanym właśnie w to miejsce! zjesc jakas pyszna kolacje pod wierzą Eifla i smakowac sie widokami w okół :) Zazdroszcze Ci że mogłaś tam zawitac :) świetne zdjęcia!
    buziaki, Monia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam pod wieżą Eiffla nie ma żadnej fajnej restauracji, tylko budki z pierdołami: hot-dog, drożdżówki - nic romantycznego ;). Na wieży jest jedna restauracja, ale tam nie byliśmy - byliśmy w bufecie na piwie - to chyba też mało romantyczne, buu.

      Polecam za to widok naw wieżę wieczorem, jak jest oświetlona - coś fantastycznego ! :)

      Usuń
  21. Paryż!!! hmm moje niespełnione marzenie. Zawsze chciałam tam pojechać na romantyczną wycieczkę.
    Bez kapelusza też wygladasz pięknie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zatem przed Tobą !!! :).

      Dziękuję bardzo :)

      Usuń
  22. Ja byłam w Paryżu cztery lata temu, zaraz po przeprowadzce do Niemiec, no dobra jak się zrobiło ciepło, bo przyjechaliśmy zimą, a do Paryża skoczyliśmy na naszą rocznicę ślubu latem. Pojechaliśmy tam w ogóle autem (taki plus mieszkania, gdzie mieszkam, mam autem jakieś 5 godz. jazdy). Sam przyjazd był w ogóle stresujący, bo nasze auto było z nami dopiero od 3 dni (więc wiesz, miłość do auta jest ogromna i boisz się o każdą ryskę) i być może zauważyłaś jak tam jeżdżą. Byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów, gdy jechaliśmy przez to miasto ale potem zostawiliśmy je (auto) w garażu hotelowym i "wyciągnęliśmy" je dopiero w dniu wyjazdu. Podczas naszego pobytu też popadywał czasami deszcz, ale tego się potem nie pamięta :) Te znane miejsca zrobiły na mnie super wrażenie, ale sam Paryż... czy ja wiem.... brudny i pełen bezdomnych :) Byłam jednak na tyle tym wszystkim przejęta, że nie zwróciłam uwagi na stroje innych kobiet, aż żałuję. Świetne wyszły Twoje zdjęcia, aż mam ochotę z tobą spotkać się na żywo i spędzić trochę czasu :) Wydajesz się taka mega pozytywna :) Zresztą kto z polibudy nie jest ;) W każdym razie wyglądałaś bardzo stylowo, na pewno nie jak statystyczny Polak na wycieczce :D

    OdpowiedzUsuń