czwartek, 26 listopada 2015

AMBITNY POST


"AMBICJA. Czy to tylko samo dobro i napędzacz ludzkości ku rozwojowi własnemu i świata, czy jednak powód czegoś odwrotnego. A czego? Może ktoś zechce się wypowiedzieć?"

Wybrałam temat zaproponwany przez Sivkę, ale...wygląda na to, że nie wiem. Najzwyczajniej w świecie nie wiem. I na nie nie odpowiem.

To co tutaj zamieszę będzie zbiorem rozważań, wniosków, wewnętrznym dialogiem do którego i Was zapraszam.

Można by się zastanowić się nad trzema pułapkami świata ambicji, jakimi są: zazdrość, chciwość i niecierpliwość . Kto nie wpadnie w ich sieci, ten może wyda dobre owoce... jeśli będzie mieć w życiu odrobinę szczęścia.

Zazdrość - tkwiąca w ambitnej jednostce, dopadająca wciąż zakompleksionych, niepewnych siebie, nieprzekonanych o byciu najlepszym, choćby i byli. Z drugiej strony czająca się zazdrość ambitnych, zdolnych aczkolwiek nie tak genialnych współtowarzyszy, którzy dobrze wiedza, że sami tak daleko nie zajdą, ale przynajmniej podstawią nogę, żeby ktoś inny nie skorzystał.

Chciwość – zaślepiająca chciwość, wyłączająca nie tylko myślenie, ale i zasady wzajemnego poszanowania. Pożądanie pieniędzy, sławy, splendoru, władzy. Niestety może dopaść każdego.

Niecierpliwość i droga na skróty: dopada osoby z niesamowitym potencjałem, które czują nosem, że ich wielki sukces jest tuż tuż, ale trzeba poczekać na dobry moment, trzeba może jeszcze trochę popracować, skupić się na celu, a nie odcinać już w głowie kuponów od przyszłego sukcesu.

Przykład numer 1: Lillehammer 1994: Nancy Kerrigan and Tonya Harding.


źródło: internet


Tonya Harding. Absolutnie genialna – jak czytamy na wiki – w roku 1991:
Pierwsza kobieta która ukończyła potrójnego aksla w "programie krótkim";
Pierwsza kobieta któa wykonała dwa potrójne aksle w "zawodach indywidualnych";
Pierwsza w historii, która ukończyła wykonanie układu: potrójny aksel* a podwójnym tulupem*.
(*Nazwy spolczyłam, nie wiem czy dobrze, ale łyżwiarsto to się zazwyczaj ogląda, więc z grubsza wiadomo o co chodzi.)

Brzmi imponująco, prawda? Nie były to raczej sukcesy przypadkowe, a owoc ciężkiej pracy przez lata.

Tonya – ciężko trenująca, ambitna, impulsywna, mocno przeżywająca porażki, co widać było podczas relacji zawodów. Po roku 91’ nie idzie już tak łatwo, ale apetyt na olimpijskie złoto pozostaje.

Nancy – brązowa medalistka z Albertville, mistrzyni rodzimych zawodów 93’. Podobnie zdolna, ambitna, pracowita.

Czy Tonya po tylu latach ciężkiej pracy, wyrzeczeń, rosnących ambicji podkręcanych spektakularnymi sukcesami miała prawo myśleć, że złoty medal należy się jej? No miała. Czy czuła, że nie jest w takiej formie jak trzy lata wcześniej? No pewnie czuła, i czuła że w wyścigu po złoto Nancy wiedzie prym. Czy zazdrościła Nancy? Jestem przekonana, że tak.

Czy Tonya mogła odpuścić, jeśli nie teraz, to może za 4 lata? No mogła, ale poszła na skróty – wyeliminować „rywalkę” i zająć pierwsze miejsce. Kilka tygodni przed Olimpiadą pewien zbir uderza Kerrigan w kolano. Jak się później okazuje, za owym atakiem stoi Tonya i jej mąż. A gdzie sportowa zasada „Fair play” … No nie tędy droga…

Wstyd, lamet, wykluczenie z zawodów – tym dla Hardnig kończy się jej „ambicja”. Kerrigan – no cóż - jakkoliwek głupio to nie zabrzmi miała wielkiego pecha, padła ofiarą przerostu ambicji nad chwilowymi możliwościami Harding.


źródło: internet


Przykład numer 2: Salt Lake City 2002: Adam Małysz i Sven Hannawald

Podobną "wojnę ambicji" obserwowaliśmy podczas skoków Małysza i Hannawalda.


źródło: internet


Skromy i ciuchtki, opanowany Adam, który "chciał tylko dobrze skakać" -> nastawianie na czynność, chcę dobrze skakać, jeśli skoczę w Salt Lake City nalepiej, to w efekcie będzie złoto.

Sven Hannavald - absolutnie genialny, jedyny w historii zwycięzca wszystkich zawodów turnieju Czterech Skoczni, z wymalowanym na twarzy cieśnieniem na sukces, wiecznie obrażony na cały świat, jak sie później okazuje walczący z anoreksją i depresją. Nastawiony na sukces - na sukces przede wszystkim.

Co prawda nigdy nie posunął się do kroku na miarę Harving, ale kipącą zazdrość dało sie wyczuć przez odbiorniki telewizyjne. No i jaki finał tej historii? Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, więc czarodziej Simmon "Harry Potter" Amman wyskoczył daleko jak Filip z Konopii, jak gumka z majtek i pooooszybował prosto po złoto ucierając nosa wszytskim. I dobrze. Jakby nasz Adam miał gdzieś poźniej w barze na mieście dostać od Svena z półobrotu łubuduuu "Oddawaj medal"!!! to lepiej, że go wygrał Simmon, o niego nikt zazdrosny nie był :).


źródło: internet


A symatyczny Noriaki Kasai nie był zazdrosny, ani nie miał cisnienia, chciwy też chyba nie jest, bo w reklamach kasiury nie bije, ma 44 lata i ciągle skacze, widocznie bardzo lubi. Jego cierpoliwość została nagrodzona i wieku 42 lat zdobył srebro w Soczi. Można, no można! I to jest dla mnie PRZEGOŚĆ. Zdrowoambitny!


źródło: internet


Tradycyjnie nie będę nikogo nominować do dalszej zabawy, za to zadam zadanie domowe :). Kto ma ochotę na ambitne kino, gdzie temat ambicji przewija się co sekundę, jest płacz, zazdrość, leje się krew ale nadal jest ambitnie, niech obejrzy "Whiplash".


źródło: internet



P.S. Wybaczcie, że nie zdązyłam odpowiedzieć na Wasze komentarze do poprzedniego posta, prace nad obecnym zajęły mi tyle czasu, że na odpowiedzi po prostu go brakło. Postaram się nadrobić to w weekend! :)

23 komentarze:

  1. Oglądałam ten film z moim chłopakiem, który na co dzień zajmuje się muzyką, i obydwoje byliśmy zszokowani. On uporem, którego Andrew mógłby uczyć wielu a ja dyscypliną jaka tam panowała. film pełen emocji, rzadko płaczę na filmach, a tutaj mi się zdarzyło. A przy okazji jest to pokazanie pięknej strony muzyki, nie żadnego kiczu tylko ciężko wypracowanej perfekcji, która potrafi zachwycić. Więc również polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, film wgniata w fotel. Chyba najlepszy film jaki widziałam w ciągu ostatnich lat. W ostatniej scenie filmu Fletcher się jednak uśmiechnął - pełne uznanie, pełen szacunek, bo Andrew jest absolutnie najlepszy. Mocny człowiek !

      Usuń
  2. Jacie.... szacun za kompletnie wyczerpującą odpowiedź i świetne przykłady, podoba mi się Twój punkt widzenia :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Asiu, bardzo miło mi to słyszeć :). Również pozdrawiam!

      Usuń
  3. ależ mnie zaskoczyłaś tym tekstem ::) Szpakowski i Szaranowicz i Babiarz, chociaż ich lubię, to tak błyskotliwie o sporcie nie opowiadają, a jeszcze pierwiastek dydaktyczny wpleciony, szacun.
    o łyżwiarkach nie słyszałam (wiem, wstyd), ale Svena Hannavalda obserwowałam i żyłam tymi emocjami swego czasu. Ale prawdziwe emocje to były gdy skakał wcześniej Martin Schmitt :)

    ad rem:
    Fałszywe ambicje każą zajść szybko, prawdziwe ambicje każą zajść daleko.
    Cesborn Gilbert

    Pozdrawiam ciule :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, no właśnie widzę że nie tylko Ciebie :). Zastanawia mnie, czy to dobrze czy źle ;). Chciałam się odciąć od 'ambitnych' zapędów imperialistycznych świata, czy ambicji w pracy, albo świecie bloga. Zobrazować pewien problem na podst. przypadków na które patrzał świat, czy Polska.

      O łyżwiarkach to Amerykanie też film nakręcili "Tonya & Nancy: The Inside Story", dramat dramatem, a wiadomo w LA "Show must go on.."

      Podpisuję się pod cytatem!!!

      Usuń
  4. A myślałam, ze pójdziesz w innym kierunku w tych rozważaniach. Totalnie mnie zaskoczyłaś, pozytywnie, oczywiście,

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy temat poruszylas, Patrycjo! Slyszalam o lyzwiarkach, bo byla to dosc glosna afera, ale o skoczkach nie. Nie za bardzo interesuje sie sportem...

    Dobrze byc ambitnym, ale w zdrowy sposob, bo calkowity brak ambicji, tez nie jest to calkiem w porzadku. Zdarza sie czesto, ze "niezdrowa" ambicja tak potrafi zamacic w glowie delikwenta, ze potrafic nawet odebrac mu rozum. Dzieje sie to najczesciej wtedy, kiedy "niezdrowo" ambitna osoba spotyka na drodze do swojego celu lepsza od siebie osobe !!! Wtedy nie patrzy na nic, tylko pchnie po trupach, aby dosc do szczytu. Pcha sie czesto juz na oslep, bo "niezdrowa" ambicja najpierw oslepia, a potem pozbawia zdrowego rozsadku i dziala juz tak , ze sama sie osmiesza, a wszystko po to, aby osiagnac swoj domniemany sukces!! Niszczy po drodze wszystko co jej przeszkadza, a takze to, co juz sama osiagnela, bo przeciez jej haniebne czyny, jak podstawianie nog, albo intrygi, i to w najlzejszej formie "niezdrowej " ambicji, ktore sa jej najczestszymi motywami bitwy o domniemany sukces, w koncu i tak zostana dostrzezone, a ona sama w oczach innych i tak traci podwojnie, bo PO PIERWSZE jej czyny ja w koncu i tak zdyswkwalifikuja!! Po DRUGIE sama do siebie bedzie czuc niechec, nienawisc i wscieklosc!! Czy to sie oplaca??

    Znam kilka takich osob i zal mi ich szczerze, bo potrafie sobie wyobrazic, jaka ogromnie meczaca wewnetrzna walke musza z soba staczac!! Nigdy nie chcialbym byc na miejscu tych osob i ciesze sie ogromnie, ze nie mam takich "niezdrowych" ambicji, a Bogu dziekuje za to za to, ze mi w tym pomaga!!

    " Wszystko, co doskonale, dojrzewa powoli" Artur Schopenhauer

    Pozdrawiam Cie cieplo , Patrycjo i mocno sciskam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, ciarki przechodzą jak się czyta, ale niestety jest tak jak mówisz :(. Niezdrowa ambicja jest niebezpieczna, nie tylko dla samego "ambitnego" , ale i dla takiej osoby która przypadkowo padnie jej "ofiarą". Czasami watro odpuscić. Tak jak ten skoczek - Sven Hannawald - on był rok temu w Polsce, w TVP promował swoją książkę, i trzeba przyznać, że to zupełnie inny człowiek niz 10 lat temu - uśmiechnięty, zdystansowany, smiał się ze swoich incydentów z polskimi kibicami sprzed 12, 13 lat , aż miło popatrzeć. Na pewno teraz jest szczęśliwszy niż wtedy :)

      Usuń
  6. Jestem ambitna do tego stopnia, że w chwili najbardziej krytycznej był to straszliwy perfekcjonizm. Nie katowałam innych, nie miałam wrogów, nie zazdrościłam, ale od siebie wymagałam więcej, niż fizycznie byłam w stanie zrobić. I się posypało. Więc odpuściłam sobie, co też jest niedobre. Nie można zawsze wyznawać zasady "wszystko albo nic". Tylko w niektórych przypadkach to wskazane.
    Ambicję odkrzywia też presja. Albo strach. I przymus udowadniania czegoś ciągle od nowa. Szczęśliwi ludzie są ambitni w dobrym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zgadza się, presja czasu jest ja ogień - człowiek może się spalić, i ambicje wtedy idą w pył, bo wszystko się wali. Tym bardziej, jak żyje się w otoczeniu które wymaga, w słyszysz "Silniejszy jestem, więc cięższą podajcie mi zbroję" to się można zajechać. Ambicje ambicjami, a jak śpiewał Wojciech Młynarski "Róbmy swoje" !! :):

      https://www.youtube.com/watch?v=h16zn0IT248


      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. O takiej notki to ja się nie spodziewałam! Szacun kochana!

    OdpowiedzUsuń
  8. z tą ambicja to jest skomplikowana spraw, brak ambicji jest złe, ale nadmiar jest chyba jeszcze gorsze! tylko umiar jest dobry, umiar i cel, to prowadzi do sukcesu :)

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, filozofia "złotego środka" !!! :) - święta racja ! Małymi kroczkami do celu!

      Usuń
  9. ambicja jest spoko, ale nie jak coś nie jest tego warte. Jak się ma 'chore ambicje' w debilnych sprawach, które są zupełnie nie ważne. No i nie kosztem dojścia do czegoś po trupach. Fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - chore ambicje, jak w "Dniu Świra" bo muszę mieć lepszy ogórek niż sąsiad itp. Ehh, szkoda gadać. Zdrowa ambicja to dobra ambicja, a chora to sie do leczenia nadaje :) Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Bardzo fajny post! Kto powiedział, że trzeba tylko o ciuchach? :)
    Ja kiedyś pisałam więcej, ale ludzie i tak wolą ubrania, więc i dałam sobie spokój ;)

    Nie słyszałam tej historii o łyżwiarkach i jestem w szoku. Ileż to zła potrafi wyrządzić człowiek, który nie potrafi przebić innego. Są dwa rodzaje ambicji, ta dobra i zła. Jak sama napisałaś. I myślę, że niemal każda cecha ma swoje strony. Jestem zdecydowanie za tym, by każdy pracował nad swoimi umiejętnościami i potrafił zaakceptować fakt, że są lepsi od niego. Tak naprawdę to zawsze się znajdzie ktoś lepszy. A gdzieś czytałam, że czegokolwiek byś nie umiała super to zawsze znajdzie się jakiś azjatycki kilkulatek, który będzie to potrafił lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja napisałam, bo otrzymałam nominację od Sivki, za co dziękuję, bo to bardzo miłe :), ale raczej sama od siebie bym nie napisała :).

      Ja staram się unikać blogów, gdzie nic nie piszą, tylko są same zdjęcia (noo, chyba ze to blogi fotograficzne, z super zdjęciami, ale i tam blogerzy piszą jak uzyskać dany efekt :) ), bo co to za przyjemność z oglądania samych obrazków - chlast, chlast fota :)


      Jak chcesz coś napisać, to ja Ci temat wymyślę, i nominuję, nie zrobiłam tego, bo nie chcę nikogo zobowiązywać do tematu, ale jakbyś coś napisała, to ja zawsze chętnie poczytam, bo czytać lubię :)

      No tak - skoro statystycznie co czwarty człowiek jest Chińczykiem, to muszą mieć 4 razy więcej geniuszy - statystycznie ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Coz moge powiedziec, z doswiadczenia wiem, ze czyjes zbyt wygorowane ambicje moga stac sie przyczyna skutkow wplywajacych na zycie ludzi otaczajacych osobe zbyt ambitna. Skutkow czasami nie do opanowania, destrukcyjnych... Ja staram sie "szyc" na miare wlasnych mozliwosci i nie stawiac poprzeczek, do ktorych nie mam szans doskoczyc...dlatego czasami slysze, ze jestem malo ambitna. Ale mam to w..powazaniu;)
    A Sven..coz nie wiecz czy do konca ta jego abmicja byla tego przyczyna, ale po skonczeniu kariery zaczal sie zmagac z anoreksja, depresja itp..
    Taki ten cholerny swiat - wciaz "sztucznie" napedzany, szybciej, wyzej, wiecej, a ludzie biedaczyska nie nadazaja....
    Swietny post!!! Pozdrawiam. A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu - Twoje podejście do tematów nie ma nic wspólnego z brakiem ambicji, tylko ze zdrowym rozsądkiem i dobrym oszacowaniem sytuacji. Ja również mierzę zamiary na siły. Jasne, że można spróbować zrobić to samo, co kolega/koleżanka o większej smykałce do danej rzeczy, tylko pytanie po co? Ktoś zrobi coś w 5h, a przez drugie 5 będzie oddawał się życiu - hobby, rodzinie itp. Po co robić to samo przez 10h, tylko po to, żeby udowodnić, że się dam radę. To ja wolę zrobić przez te 5h coś na miarę swoich możliwości, a przez pozostałe 5h przykładowo spotkać się z przyjaciółmi, pojeździć na rowerze itp. Jak powiedział Darwin: "Przetrwają nie najsilniejsze ani najinteligentniejsze gatunki ale te, które są najbardziej wrażliwe na zmiany". Dostosowanie, przystosowanie ;)

      Usuń
  12. Dzięki za wypowiedź i że wzięłas udział :) :)
    Ja w tym temacie - zawsze kołacze mi się po głowie ten kawałek Kryzysu pt Ambicja. https://www.youtube.com/watch?v=6KdXhtZEwJM

    Widziałam nie raz jak ambicja była siłą destruktywną, zabijała zdrowy rozsądek, rozwalała więzy rodzinno-przyjacielsko-kumpelskie, rujnowała zdrowie i życie. Czasem człowiek się zapędza, nie wiadomo w jakim celu... Omamiony widmem sukcesu, który koniec końców smakuje na gorzko. Chyba, że ktoś lubi gorycz... Liczy się pasja - wtedy działanie ma sens i daje radość, pasja człowieka sama niesie dając tyle ile trzeba. Problem w tym, że ludzie dali sobie wmówić, że mają mnogą liczbę potrzeb. I lecą na złamanie karku. Niektórzy się opamiętują ;)

    OdpowiedzUsuń