Ostatnio narobiłam rabanu, że temat o ambicjach będzie, i tak ambitnie wyszło, że post niegotowy :}. Zatem proszę o cierpliwość, ambicje na pewno się pojawią, a póki co odkrywam koło, czyli odrobina klasyki :).
Zanim założyłam swojego bloga, to o blogsferze wiedziałam niewiele, a właściwie to nic. Jednym z nielicznych blogów jakie odwiedzałam był MLE, o którym usłyszałam kiedyś w radiu. Wiadomo, Kasię każdy zna. Bloga odwiedzam do dziś, więc kiedy w przedsprzedaży pojawił się „Elementarz stylu” pomyślałam „dlaczego nie?”, nie bardzo zastanawiając się nad tym, czego się po nim spodziewać.
Stara dobra prawda, nie powinno oceniać się „książki po okładce”, i zazwyczaj staram się tego nie robić, ale tym razem było trochę inaczej. Książka ma dużo fajnych fot, więc siłą rzeczy od razu gdy wpadła w moje ręce nie mogłam się oprzeć pokusie jej „przewertowania”, a co z a tym idzie wraz z fotami wpadły w moje oczy cytaty wyrwane z kontekstu. No i trzeba przyznać, że w pierwszym odruchu zrobiło mi się trochę nieswojo, kiedy wyczytałam takie zdanie:
„Nie wszystkie elementy stroju dandysa możesz przemycić do swojej szafy. Nakrycia głowy, takie jak meloniki czy kaszkiety, kamizelki, butonierki, krawaty z pewnością są już trochę staromodne i włączenie ich do kobiecej stylizacji wymaga szczególnego talentu, dlatego sama trzymam się od nich z daleka.”
SIC! Moja szafa??? To zdecydowanie nie jest książka dla mnie. Najeżyłam się i nabrała przekonania, że „Elementarz” będzie przekonywał nas, iż minimalizm jest stylem jednym słusznym. Ok, przebrnę, przeczytam jak już i tak mam, ale pewnie nic nie wyniosę.
No i powinnam się z „Elementarzem” przeprosić. Ku własnemu zdziwieniu książka wciągnęła mnie. Przede wszystkim, zrozumiałam jej cel: „Elementarz” to elementarz – absolutnie podstawowa wiedza na temat ubraniowych klasyków, podana w przyjemny sposób. Ogarnięcie pięciu kolorów: czerni, granatu, bieli, szarości i beżu, stara zasada mniej czyli więcej, kilka prostych recept na uniknięcie codziennej medytacji przed szafą. W końcu w elementarzu pierwszoklasisty też nikt nie zachęca do czytania opowiadań Iwaszkiewicza, bo dzieciaczki mogłyby na nich polec. No ale kto zdolnemu zabroni! :).
Jak napisała autorka:
„Dziś nadal mam problem ze wstawaniem z łóżka po pierwszym dzwonku budzika, ale wybór stroju nie powoduje u mnie nawet najmniejszego stresu. Nie dlatego bynajmniej, że z dnia na dzień ujawnił się mój nadprzyrodzony talent. Po prostu obiektywnie oceniłam swoje zdolności i przestałam się silić na coś, czego i tak nie umiałam robić. Starałam się za bardzo, bo wydawało mi się, że włożenie na siebie zwykłych (a w gruncie rzeczy po prostu pasujących do siebie) rzeczy to pójście na łatwiznę.Za każdym razem chciałam wyglądać wyjątkowo. Wtedy jeszcze nie widziałam, ze lepsze jest przeciwnikiem dobrego".
"Pragmatyczne podejście do ubrań wcale nie oznacza, że masz zrezygnować z eksperymentowania do końca życia (...) Opanowanie podstaw doda Ci pewności siebie i w którymś momencie sama zauważysz, że stać Cię na więcej".
No ma to sens, przyznać trzeba że ma to sens zwłaszcza rano, gdy każda minuta jest na wagę złota, a wskazówka po 7.00 złośliwie przyśpiesza.
Autorka nic nie narzuca, nie wymusza, nie dyktuje że tak jest najlepiej, najfajniej. Czerpie z własnych doświadczeń, i daje wskazówki "ku przestrodze". Ogólnie polecam książkę wszystkim ciągle jeszcze swego stylu poszukującym, blogsferze młodszej, a także tym, którzy w lekki i przyjemy sposób chcą uporządkować swoją wiedzę o modowej klasyce. Jak dla mnie ma to sens.
Nie znaczy to oczywiście, że teraz przesiadam się na klasykę! Bez obaw, nic z tych rzeczy, nadal będę koczować na mojej Bohemian Street, bo do Classic Street jakoś mi daleko, ale myślę że od czasu do czasu można zrobić sobie tam przejażdżkę :), ma to sens.
W międzyczasie trafiła mi się też miła niespodzianka. 6 listopada tuż przed 16.00 doczytałam się, że Kasia będzie od 18.00 promować książkę w katowickim Empiku. Po krótkiej nardzie z Fotografem stwierdziliśmy, że pojedziemy, dobry pretekst aby jeszcze zawitać tu i tam. Spotkanie z autorką udane, sama Kasia sympatyczna, uśmiechnięta, niestety Fotograf za tego typu „eventami” nie przepada, ruszył na podbój Silesii, więc pamiątkowego zdjęcia nie mam, ale za to mam pamiątkową dedykację :). Zdjęcia z moją „stylówką” ze spotkania „dofociliśmy” kolejnego dnia już w Gliwicach.
...bo każdy ma swoją klasykę :)...
źródło: liverpoolecho.co.uk
Płaszcz - Orsay
Buty - Lasocki
Spodnie - Orsay
Sweter - H&M
Torba - H&M
Okulary czarne - nn (promocja Fa)
Okulary pszczółki - Opta Katowice
Pieknie wyszla Ci ta Twoja klasyka i warto bylo wybrac sie na Classic Street. Taki niewymuszony i bezpieczny stroj zawsze pasuje i daje poczucie pewnosci, ze jest sie dobrze ubranym:)
OdpowiedzUsuńWygladsz dzis bardzo ladnie i wyjatkowo, Parycjo! Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze udanego tygodnia:)
Jego plus jest taki, że skompletowanie zajmuje mało czasu :). Dziękuje Elu ! :)
UsuńPodchodzę sceptycznie do tego typu książek, pisanych w gruncie rzeczy przez celebrytów, ale to co piszesz brzmi z sensem więc może czas sięgnąć po tę pozycję, bo mam tendencję do przesady:)
OdpowiedzUsuńDzwony i to na kancik lovciam:)
Irmo, Ty masz takie wyrazisty styl, że Tobie to chyba ta ksiażka niepotrzebna. Taki gust w doborze kolorów, że ja od początku jestem zachwycona Twoim blogiem :)
UsuńDostałam ostatnio tą książkę, jeszcze się za nią nie zabrałam. Ale myślę, że wreszcie by wypadało.
OdpowiedzUsuńCo do stroju, jak zwykle mi się podoba! Taki płaszczyk to dla mnie bezkonkurencyjny hit a spodnie rewelacyjne. Skojarzenie z The Beatles bardzo trafne ( i wcale nie dlatego, że ich uwielbiam! ) a strój prawie jak z okładki. Jest jeszcze jedna rzecz, którą jestem zachwycona...warkocz! Ile bym oddała za takie włosy... :)
Marta, Ty też masz sprecyzowany styl, i myślę że podobnie jak ja po przeczytaniu tej książki na klasykę się nie przesiadziesz, ale warto przeczytać, żeby sobie pewne sprawy uporządkować :). Miłej lektury ;).
UsuńWarkocz?? O wow, dziękuję, bardzo mi miło, bo one raczej nie jest teraz w modzie, ale dzięki wielkie!! :)
Ciekawa jestem tej książki i chyba pożyczę od szwagierki, bo wiem, że ma:).
OdpowiedzUsuńA Tobie w takiej klasyce, zinterpretowanej w Twoim stylu super!
Jeśli jest skąd pożyczyć, to warto :). Ty podobnie jak inne tutaj Panie wypowiadające się masz wyrazisty, indywidulany styl, więc w zasadzie ksiazka też Ci niepotrzebna, ale warto poczytać o tym Kasia ma to powiedzenia poza modą - zwłaszcza pod koniec książki
Usuńfantastycznie wyglądasz a spodnie masz genialne;)
OdpowiedzUsuńhttp://fashionmakeup-czarnulaxyz.blogspot.com/
Dziękuję :)
UsuńI znowu Opta Katowice :D
OdpowiedzUsuńChyba napiszę coś dłuższego o stylu. Niekoniecznie książkę, bo tak ambitna jak Katarzyna Tusk nie jestem. Ale z pewnością mnie zainspirowałaś :)
Ha ha, dobre! :) O ambicjach to już też było, tylko mam zapłon do odpowiadania na komentarze ;)
UsuńO ile na bloga nie zgadzam , Kasi Tusk znaczy , to uwazam ja za sympatyczną dziewczynę . Dziś styloweczka taka moja , wiesz ... Mniej więcej tak sie prowadziłam jesienią , i bardzo dobrze mi z tym , bo i dzwony i trenche po prostu Love . Na sobie , na tobie , na każdym
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że Kasia robi bardzo dobre wrażenie :). Nie oduczwa się jej jako "córy wielkiego świata" - wiadomo o co chodzi. Na spotkaniu dała się poznać jako osoba bardzo symatyczna, uśmiechnęta, nawet lekko speszona ilością ludzi, ktorzy przyszli na pomocję. Nawet jeśli robi to świadomie, bo wymaga tego kultura, to robi to z niezwykła gracją :).
UsuńDzięki wielkie :)! Tak pamiętam z wczesniej jesieni trencze i dzwonki u Ciebie - zawsze z klasą :)!!
Jakoś wszelkie poradniki działają na mnie odstraszająco, ale MLE czytam, styl Kasi mi się podoba, bo po prostu wygląda dobrze.
OdpowiedzUsuńSłowo klasyczny mi do mody nie pasuje, to taki symbol stagnacji, a moda się przecież zmienia.
No masz rację - nie rozpatrywałam nigdy pojęcia "klasyki" w modzie ten sposób. Dziękuję za inspirację :) .
UsuńTo prawda - Kasia zawsze wygląda dobrze :), więc to jak się ubiera ma sens :) .Ma to sens :)
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to... warkocz! Cudownie wyglądasz, tak dziewczęco, a w tej klasycznej odsłonie idealnie pasuje :) Spodnie nie są moje ukochane, to wiesz, ale Ty wspaniale wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy sięgać po tą pozycję... się obaczy ;) pozdrawiam
Warkocz - mój mysi ogon ;). Ale dziękuję bardzo, cieszę sie że komuś się podoba.
UsuńTak jak u Ciebie kilkukrotnie zauważyłam - masz dobre wyczucie klasyki, nawet i bez tej ksiażki :)
Mogę Ci kiedyś książkę pożyczyć - tylko musiałabym się z Tobą spotkać :).
Pozdrawiam!
Ja to chyba się na czytanie takich książek nie nadaję, bo u mnie natura takie problemy pierwszego świata rozwiązuje - jak muszę bladym świtem coś zakładać, to nigdy cudować nie będę, a jeden ze sprawdzonych, prostych zestawów na tyłek i cycki wciągnę, a kiedy to ranne zrywanie się nie jest równoznaczne z koniecznością zrywania się gdzieś, gdzie trzeba jak człowiek wyglądać, to w ogóle na to, co na siebie wdziewam uwagi nie zwracam ;P i żyję, już prawie 28 lat przeżyłam, przeżyję kolejne lata jakoś ;P Bez kupowania poradników modowych ;P
OdpowiedzUsuńA gdyby miał mi ktoś zabrać moje ciuchowe rozkminy w te dni, w które się nie spieszę, to czułabym się uboższa - toć w tym kminieniu właśnie cały ciuchów i mody urok!
Ale to takie moje tam dywagacje ;)
w każdym razie - z klasyką Ci do twarzy, Miła ;)
Bardzoś fajnie ją ograła - jest klasyczniej, prawda, ale jest po Twojemu, nie ma nudy i nie ma sztampy :)
O wow, dzięki Mar :).
UsuńPowiem Ci, że rano to ja mam jazdę na autopilocie ubraniowym w półśnie, i póżniej w połowei tygodnia zauważam że od poniedziałku noszę na tyłku jeansy a na nogach adiday, tylko kolejny t-shirt się zmienia ;). Jak już dochodzimy do piatku - czyli hipotetycznie casual friday, to wtedy jakos mam na sobie marynarkę i sprdnie z materiału - o dziwno pod koniec tyg. pełna mobolizacja ;), tylko w takim wydaniu to już nie casual friday .. wszystko na odwrót.
A co do kminienia z ciuchami to tak!!! Też mam frajdę ze składania zestawów !! :D
Recenzja książki bardzo fajnie Ci wyszła, ja przeglądałam tylko w księgarni, ale porady już nie dla mnie, bo to wszystko wiem, Kasia ubiera się klasycznie i podobają mi się jej zestawy. Książka raczej dla tych co kupują bez zastanowienia, a potem nie mają co na siebie włożyć. Za to Ty świetnie wyglądasz, rewelacyjnie wszystko do siebie pasuje i nie rezygnuj z kaszkietów, meloników itp. Miejscówka tez mi znajoma, ja jeszcze nieswojo się czuję pozując do zdjęć przy naszym Rynku:).
OdpowiedzUsuńNo tak, książka jest dla tych kupujących mniej świadomie, albo ciągle poszukujących własnego stylu, od klasyki można wtedy rzeczywiście zacząć.
UsuńMnie pomogła o tyle, że ja tej bazy nie miałam, dobieram raczej zestawy na zasadzie look&feel, albo mi się coś podoba albo nie :), o pewnych "regułach" pojęcia nie miałam, np.. nigdy nie spoglądałam przychylnie na granat czy szarości, jako bazę :).
Łooooo, z kaszkietów, meloników, kapeluszy nigdy w życiu!!!!
Tak... przy tej sesji też pojawił się starszy Pan gapowicz, stanął po drugiej stronie ulicy i obserwował co jest grane, co tam się dzieje :). Czasami jest z tego niezły ubaw. Na zdjecia juz się chcieli załapać kibice Piasta na Rynku, panowie z BMW obok Rynku, więc bywa wesoło :)
Pozdrawiam!
I jak tak sobię patrzę na ciebie to myślę, że ta prostota ma sens. Im prostsze tym jakoś... tak szlachetniej :) Ładnie to wszystko wygląda, super :) Totalnie w stylu MLE :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy sobie tej książki nie kupić, gdy będę w PL. W zasadzie już się zastanawiam odkąd o niej usłyszałam. Do tej pory mam książkę Charlize Mystery (w zasadzie nie polecam) i autorki bloga Styledigger (pierwsza połowa jest fajna i mam wrażenie, że tu panuje zasada nakazywania, której nie lubisz).
To Kasia akurat nie narzuca nachalnie nic. Książka jest o tyle fajna (tu dla odmiany zwłaszcza druga część ), że pokazuje pewne elementy "życiowe", że o stylu nie decydują tylko ubrania, ale przede wszystkim osobowość.
UsuńAsiu, Ty wydaj książkę :).Pamiętam, że napisałam kiedyś, że gdybyś wydała to na pewno jeden czytelnik się znajdzie - ja!!!
Dziękuję Ci bardzo :)
To bardzo miłe, hehe, ale o czym ja bym ją miała napisać? :)
Usuńwiem, że jestem w mniejszości, ale uczciwie wyznaję, że Książki tego typu nigdy nie przykuwały mojej uwagi. sądzę, że obczaiłam już co mi leży w modzie, w czym ja się dobrze czuję, stąd niechęć do tego typu pisadeł.
OdpowiedzUsuńMam tak mało czasu na czytanie, że gdy biorę się za książkę, to wybieram taką, która ma szansę mnie 'porwać' w inny świat, w jakąś historię, musi być 'katharsis' ;)
Niemniej Tobie gratuluję autografu, bo taka książka zawsze cieszy najbardziej.
Przejażdżka na Classic Street bardzo mi się podoba :)
❤️❤️
Ojjj to prawda, na moim biurku czeka cały sztapel książek zakolejkowanych do przeczytania, tylko kiedy je przeczytać!! Teraz jadę równolegle "Wiara, polędwica i miłość" x.Kaczkowskiego i to jest jazda bez trzymanki!! Niesamowity język, ekspresja, humor, naprawdę niezwykły człowiek! Oraz czytam zbiór listów Marka Hłaski - smutne życie :(.
UsuńAutograf zawsze dobra rzecz :), może się dla potomnych zachowa :)
Ja tego bloga nie odwiedzam, uczciwie mówiąc, a najbardziej mi się podoba podpis po jednym ze zdjęć:"bo każdy ma swoją klasykę". I otóż to! Moja wygląda zupełnie inaczej niż klasyczna klasyka i mało komu by się podobała ;)) Kocham beż i czerń, tyle że inne fasony niż te klasyczne. Spodnie na kant i to szerokie lubię jednak, chociaż nie zakładam tak często ;) Podoba mi się idea nie komplikowania zestawów, chociaż ja mam niestety tak, że zawsze przydziwaczę :)))
OdpowiedzUsuńSivko, a mnie się Twoja klasyka bardzooo podoba :D !!!!
UsuńNo bo co to znaczy klasyka ??? Dla jednych będzie to styl Audrey Hepburne, dla innych Johna Lennona, a dla innych wczesny Dave Gahan i słyne fryzury DM. Dziś grunge jest tak offowy, że zaraz tez będzie klasyką.
Są czasami takie sytuacje, że warto mieć kalsyka pod ręką - to na pewno, ale jak wczesniej już stwerdziła Mar - kombinowanie z ubraniami to frajda :)
bardzo grzeczna stylówka i bez melonika;) ja tam tej książki na pewno nie kupię, ale jak jesteś z niej zadowolona to super! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
O Madziu, Tobie to akurat ta książka nie jest w ogóle potrzeba! Ty sama mogłabyś wydać taki poradnik - i ja też go chętnie kupię! :)
UsuńHmm, jakos za stylem K. nie przepadam i ksiazki, mimo ze tak zachwalasz, raczej nie "zalicze"... Choc nie watpie, ze moze byc dla niektorych pomocna i ciekawa.. Ja mam wlasne, ugruntowane przemyslenia co do mojej wlasnej szafy i swietnie sie z tym czuje;)
OdpowiedzUsuńMusze Ci powiedziec, ze znacznie bardziej niz nieco "nijaki" styl K., przemawia do mnie Twoj styl - jest wyrazisty i oryginalny, a ja wlasnie to lubie w modzie najbardziej! Nawet w tak klasycznym wydawaloby sie polaczeniu jak czarne portki i trencz - widac tu Ciebie, taka jaka lubie!
Pozdrawiam. ANka
Tobie to też ta książka niepotrzebna!! Przy Twoim świadomym,wyrazistym stylu, to ostania rzecz jakiej potrzebujesz :)
UsuńSerio bardziej , dziękuję :) Może to dlatego, że Kasia jest subtelna, i przed to stylizacje trochę tracą. No bo to my nosimy ciuchy, a nie one nas. Ja jestem dzik, i może przez to bywa bardzije zadziornie, he he. Może, nie wiem :)
Pozdrawiam!
Ja się chyba za takie poradniki nie lubię zabierać z prostej przyczyny...gdybym miała się kierować tymi wszystkimi radami zostałabym w gaciach i skarpetkach...no ok może jakaś para jeansów i biała koszula by się ostały;) Fajowo wyglądasz!! Znów te fajne portki:) Stylistyka niesamowicie do Ciebie pasuje:)
OdpowiedzUsuńHa ha, dokłanie!! Poradniki poradnikami, a człowiek sam wie w czym się czuje najlepiej :)
UsuńDzięki!! :)
Swego czasu też namiętnie odwiedziałam MLE. Przestałam. Trochę minęła się ideą jaką przedstawiała na początku. Po za tym irytowało mnie jej uwielbienie Zary. No ale nieważne, czasem jeszcze zajrzę, lubię te rankingi.A Ty prześwietnie wyglądasz. Dzwony i trencz - miazga! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo jest to juz dziś cała maszyna reklamowo-biznesowa na bazie mody :), nie tylko codzinny blog. Trzeba jednak przyzna, że sama Kasia robi dobre wrażenie - wiesz - nie myśli o sobie "i'm the best, mle is the best" - taka skromniutka, uśmiechnięta. Doceniam to u niej.
UsuńDzięki wielkie!! Dzwony, a jak inaczej!
Mój komentarz brzmi- zgadzam się z Piantofelkiem i Jultobem. Poradników nie cier pię!
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie zdjęcia Bitelsów i twoje:)
Dzięki ! :) Żuczki fajne- uwielbiam :)))
UsuńOjej ojej ojej...
OdpowiedzUsuńNie poznałam Cię Kochana. :-D
Wyglądasz genialnie w tej stylizacji i taki look idealnie do Ciebie pasuje.
Jestem zachwycona i Tobą i zdjęciami. :-*
Będę bogata, będę bogata :)) Dziekuję Dorotko, i pozdrawiam!
UsuńKiedyś zaglądałam na bloga Kasi, jednak od pewnego czasu nudzi mnie a nie inspiruje. Przestałam wiec tam bywać.
OdpowiedzUsuńTwoja stołówka przypadła mi do gustu. Trencz plus dzwony- cudownie.
Ja tam wciąż zaglądam bo jest symatycznie i estetycznie - zdjecia są bardzo fajne. Żałuję, że nie ma lepszych tekstów, no ale co zrobić :)
UsuńDziękuję bardzo Elu i pozdrawiam!